Przerwany start, dodatkowe kontrole i wylot z kilkunastogodzinnym opóźnieniem - tak wyglądał lot do Chicago. Załoga należącego do LOT-u boeinga 767 poprosiła o sprawdzenie samolotu. - To normalna procedura - zapewnia rzecznik firmy.
W poniedziałkowy poranek jeden z samolotów floty LOT - Boeing 767 rejs LO 003 - zaczął startować. Nagle pilot zaczął hamować. Samolot się zatrzymał i zjechał z pasa startowego. Następnie został skontrolowany po czym wyleciał do Chicago - wynika z relacji, którą dostaliśmy na Kontakt 24.
Jak się okazuje, samolot miał lecieć do USA już w niedzielę. Przed samym startem pilot poprosił o dodatkowe sprawdzenie maszyny, co opóźniło wylot. W poniedziałek rano sytuacja się powtórzyła, ale tym razem kontrola był krótsza i samolot w końcu wystartował.
Przedstawiciel LOT uspokaja i tłumaczy, że kontrole to zwykła procedura. - Po wydarzeniach z ubiegłego tygodnia wolimy chuchać na zimne i wszystko dokładnie sprawdzać, co zresztą jest standardową procedurą na lotniskach na całym świecie - zastrzega Leszek Chorzewski, rzecznik LOT-u.
Awaryjne lądowanie na Okęciu
Wszystko to echa zeszłotygodniowych wydarzeń na Lotnisku Chopina. 1 listopada samolot LOT-u wylądował awaryjnie. Maszyna nie mogła wysunąć podwozia w normalnym trybie, zawiódł też system awaryjny, więc pilot posadził samolot "na brzuchu".
Na pokładzie było 220 pasażerów i 11 członków załogi. Nikt nie został ranny. W poniedziałek załoga samolotu i personel naziemny, zaangażowany w sprowadzenie maszyny na zmienię, ma odebrać z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego odznaczenia państwowe.
bf/roody