Chęć startu w nadchodzących wyborach na prezydenta Warszawy zadeklarowali już Hanna Gronkiewicz-Waltz, Joanna Erbel, Andrzej Rozenek, Piotr Guział, Sebastian Wierzbicki. Prawo i Sprawiedliwość skłania się ku wystawieniu w tej rywalizacji Jacka Sasina.
Lider Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej Piotr Guział przekonuje, że centrolewica powinna zrobić prawybory i wystawić jednego, wspólnego kandydata spośród piątki: Guział, Erbel, Rozenek, Wierzbicki, Kalisz.
- Warszawie potrzebną są zmiany po ośmiu latach rządów tej samej osoby. Obecna ekipa wszystko co mogła zrobić, to już zrobiła i tak zresztą wiele ze swoich obietnic nie spełniła - przekonuje Guział w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
Decyzji nie ma, podziały już są
Czy takie porozumienie w ogóle jest możliwe? Marcin Rzońca z Twojego Ruchu w takie porozumienie nie wierzy, choć przyznaje, że jest ono potrzebne. - Bez jednego silnego kandydata, Hanna Gronkiewicz-Waltz ma zapewniona trzecią kadencję. Prawybory są jakimś rozwiązaniem, ale jeśli będzie w nich uwzględniany Kalisz, to jest on zdecydowanym faworytem - przekonuje Rzońca.
Joanna Erbel twierdzi z kolei, że na rozmowy o prawyborach jest jeszcze za wcześnie. I podkreśla, że jeśli miałyby się one odbyć, to bez udziału Piotra Guziała. - Może i sam uchodzi za człowieka związanego z lewicą, ale za nim jest cały szereg osób związanych z prawicą - zauważa Erbel.
W podobnym tonie wypowiada się Sebastian Wierzbicki. - Za Guziałem stoją ludzie związani kiedyś z Prawem i Sprawiedliwością. Jest tam dużo osób o poglądach prawicowych - mówi. I dodaje, że pomysł prawyborów jest nietrafiony. - Trzecie miejsce SLD w eurowyborach pokazuje, że to właśnie my w stolicy jesteśmy liderem lewicowych środowisk – komentuje Wierzbicki.
"Decyzja należy do Ryszarda"
Jeśli nie dojdzie do prawyborów, Wierzbicki i Kalisz będą rywalizować o tych samych wyborców. Choć ten drugi jest już poza SLD, to wciąż ma w jego szeregach wielu zwolenników. Do tego jest zdecydowanie bardziej rozpoznawalny, niż lider warszawskich struktur partii. - Wierzbicki nie zdobędzie wielu głosów. Coraz częściej słychać głosy, że warto byłoby poprzeć Kalisza, jeśli by wystartował - mówi nam jeden z działaczy warszawskiego SLD.
Nazwisko Ryszarda Kalisza od wielu miesięcy przewija się w kontekście wyborów na prezydenta Warszawy. Z badań przeprowadzonych dla "Faktów TVN" tuż przed ubiegłorocznym referendum wynikało, że Kalisz mógł liczyć na 22-procentowe poparcie, a Hanna Gronkiewicz-Waltz na 30 procent głosów.
Lider listy Europa Plus-Twój Ruch w stolicy uzyskał 33,4 tys. głosów. Danuta Huebner z Platformy Obywatelskiej zdobyła 225,5 tys. głosów, a "jedynka" PiS w Warszawie Zdzisław Krasnodębski - niespełna 96,2 tys. głosów.
"Jak przychodzi ten moment, nie głosują"
Czy ten wynik to wystarczająca baza do startu w wyborach samorządowych? - Decyzja należy teraz już tylko i wyłącznie do Ryszarda - powiedział po wyborach Rzońca.
A sam zainteresowany w studiu TVN 24 we wtorek rano mówił: - Proszę pozwolić podjąć mi samodzielną decyzję, nie przed kamerami. Zdobyłem 34 tysiące głosów, to jest bardzo mało. Żeby wybrać w wyborach na prezydenta Warszawy trzeba mieć pół miliona głosów. Ja muszę wziąć to pod uwagę przy podejmowaniu decyzji - powiedział Kalisz.
Przyznał też, że każdego dnia na ulicach warszawiacy okazują mu sympatię. - Jak już przychodzi do momentu głosowania, to nie oddają głosu - ubolewał polityk.
Wierzbicki przekonuje z kolei, że startu Kalisza się nie boi. - Bez względu na to, czy Kalisz wystartuje, będę kandydował. SLD wybrało już swojego kandydata i zdania nie zmieni. Na prezydenta Warszawy potrzebny jest prawdziwy samorządowiec. Ryszard Kalisz natomiast nie nadaje się na polityka samorządowego. Cenię go, ale on jest ekspertem w wielu innych dziedzinach. Na samorządzie się nie zna, nie udźwignie tego – podsumowuje szef stołecznych struktur SLD.
bf/b
Źródło zdjęcia głównego: TVN24