- Minęło dziewięć miesięcy, a ja nadal nie wiem, dlaczego nikt mi nie powiedział, że moje dziecko nie ma ręki - mówi Justyna Wójcik z Piaseczna. Podczas ciąży sześciu różnych lekarzy wykonało jej w sumie 10 badań USG. Żaden nie "wyłapał", że Lena urodzi się bez kończyny. Środowisko jest podzielone. Niektórzy lekarze uważają, że to bulwersująca sprawa, inni mówią: w rutynowym badaniu nikt palców nie liczy. I nie wymagajcie tego.
Justyna Wójcik napisała do nas w lutym. Przyznała, że odpuściła próbę wyjaśnienia, jak to się stało, że Lenka miała mieć obie rączki, a ma jedną, za radą bliskich.
- Wszyscy mówili mi, że to bez sensu, że tak musi być, że nie wygram z systemem... I zaczęłam odpuszczać. Do momentu, kiedy nie zobaczyłam wywiadu w TVN24 z panią Anią, której dziecko urodziło się bez rączek i nóg. Gdy zobaczyłam determinację tej kobiety, jak wspaniale się podniosła po trzech miesiącach i postanowiła coś z tym zrobić, powiedziałam - ja też. Ja też chcę zawalczyć o lepszą przyszłość dla mojego dziecka - mówi nam Justyna Wójcik.
6 lekarzy, 10 badań USG
Październik 2013. Ciąża nie ma jeszcze 10 tygodni. Pierwsze badanie USG w Medicover nie budzi wątpliwości. Podczas drugiego, lekarz prowadzący ciążę sygnalizuje kobiecie, że skraca się szyjka macicy, ale - według Wójcik - nie kieruje jej na dodatkowe badania, żeby to potwierdzić.
Kobietę niepokoi, że - jak mówi - lekarz bagatelizuje jej dolegliwości. Boi się, że coś może być nie tak. Dlatego trzecie badanie USG wykonuje w prywatnym gabinecie ginekologicznym.
Na dwa kolejne wraca jednak do Medicover. Najważniejsze - między 11 a 14 tygodniem ciąży - 12 grudnia wykonuje doktor X. Lekarz cieszy się dobrą opinią, specjalizuje się w USG ginekologicznym i USG ciąży. W opisie napisze: "kończyny dolne i górne o prawidłowej budowie". Wójcik trochę się uspokaja, jest przekonana, że z dzieckiem wszystko w porządku.
(Ten sam lekarz dziewięć miesięcy później powie pacjentce - "to niemożliwe, że to on wykonał to badanie".)
Kolejne badanie 15 grudnia (18-22 tydzień) wykonuje autorytet w dziedzinie ginekologii i położnictwa, członkini Polskiego Towarzystwa Ultrasonograficznego doktor Y. Z jej opisu wynika, że: "anatomia płodu, zarysy kk. twarzoczaszki, kończyn dolnych i górnych bez ewidentnych anomalii strukturalnych, w normie".
Teraz już Wójcik nie ma podstaw wątpić: dziecko rozwija się i rośnie jak należy.
Jednak ciąża jest zagrożona przedwczesnym porodem przez skracającą się szyjkę macicy. Kobieta decyduje się na zasięgnięcie porady innych specjalistów. Doktor Z w lecznicy ginekologicznej Septima-Med kieruje kobietę na sterydoterapię, łącznie czterokrotnie wykonuje Wójcik USG - w 16, 21, 30 i 31 tygodniu ciąży. Żadne z nich nie wykazuje, żeby z rączkami dziecka mogło być coś nie tak.
36 tygodni ciąży, 10 badań USG, 6 lekarzy
Poród i … szok
Lenka rodzi się w 37 tygodniu ciąży. Przychodzi na świat siłami natury 1 czerwca 2014 roku w szpitalu im. Świętej Rodziny w Warszawie.
- Położyli mi dziecko na brzuchu i tak naprawdę to ja zauważyłam, że nie ma ręki. Na początku myślałam, że ona ma ją po prostu podwiniętą. To był szok - wspomina Justyna.
W karcie informacyjnej stanu noworodka napisano: "wada wrodzona kończyny górnej - skrócenie przedramienia, brak dłoni”.
- Szok trwał około trzech miesięcy po porodzie. Nie mogłam patrzeć na dzieci, które bawią się na placu zabaw, jeżdżą na rowerkach - mówi.
Potem, jak twierdzi, wielokrotnie usiłowała dowiedzieć się od lekarzy, czy to możliwe, że podczas dziesięciu badań USG nie zauważyli braku kończyny.
- X najpierw nie mógł uwierzyć, że to on przeprowadził badanie. Potem winę zaczął zwalać na następnego lekarza, który robił kolejne badanie między 18 a 22 tygodniem ciąży. Zasugerował, że przyczyną mógł być zespół taśm owodniowych, w którym powstają taśmy które przyklejają się do powierzchni ciała płodu i zaciskają się na nim, co może spowodować amputację kończyny albo jej części - mówi Wójcik.
Nie pomógł też lekarz prowadzący ciążę,
"Sprawa jest bulwersująca"
O to, czy to w ogóle możliwe, że tylu wybitnych lekarzy, przez dziewięć miesięcy, wykonując 10 badań USG, nie spostrzegło braku kończyny, zapytaliśmy krajowego konsultanta w dziedzinie radiologii i diagnostyki obrazowej.
- Z punktu widzenia mojego i moich kolegów ekspertów od USG w pediatrii nie sposób nie wykryć u płodu, zwłaszcza pomiędzy 25-30 tygodniem braku kończyny. Tak więc sprawa jest bulwersująca - ocenia w rozmowie z tvnwarszawa.pl profesor Jerzy Walecki.
Według wytycznych sekcji Ultrasonografii Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego oraz innych towarzystw naukowych w czasie rutynowej opieki nad kobietą w ciąży zalecane jest wykonanie co najmniej trzech badań, ale to nie ich liczba, a czas, w którym są wykonywane, ma znaczenie.
Doktor Bronisława Pietrzak, wojewódzki konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa przypomina: Dokładna ocena anatomii (w tym kończyn płodu) wykonywana jest w pierwszym (11-13 tygodniu) oraz przede wszystkim w drugim trymestrze ciąży (20 -22 tygodniu).
Wtóruje jej profesor Mirosław Wielgoś, krajowy konsultant w dziedzinie perinatologii (medycyny matczyno-płodowej).
- Ocena anatomii powinna nastąpić w pierwszym trymestrze ciąży. Owszem jest to ocena przybliżona, ale lekarz jest w stanie ocenić, czy liczba i stan kończyn jest kompletny - podkreśla profesor. Dodaje jednocześnie, że "nie ma obowiązku liczenia palców, ale kości przedramion i dłoni powinny być w tym czasie widoczne".
Prof. Wielgoś mówi jednak, że nawet gdyby lekarze wykryli tę wadę u płodu, nie byliby w stanie nic zrobić poza przygotowaniem psychicznym przyszłej mamy.
- Nie byłoby możliwe podjęcie działań naprawczych, ale taka informacja miałaby dużą wartość poznawczą dla mamy. Jeżeli nie jest na to przygotowana, a dziecko raptem rodzi się bez ręki to niewątpliwie jest to szok - mówi lekarz.
Psycholog: mogła poczuć się oszukana przez służbę zdrowia
- To naturalne, że my kobiety podczas tak wyjątkowego czasu jak ciąża bezgranicznie ufamy i powierzamy się instytucjom medycznym, dlatego szok po porodzie u pani Wójcik jest całkowicie zrozumiały - mówi Magdalena Chorzowska, psycholog, coach, terapeutka kobiet. - A poród mógł wywołać u niej silny mechanizm zaprzeczenia, stąd szok przez pierwsze trzy miesiące i brak prób podejmowania działań, by zrobić coś z tą sytuacją - dodaje.
Także w jej ocenie, gdyby kobieta wiedziała, że jej córka urodzi się bez ręki, inaczej by zareagowała w momencie porodu, bo byłaby przygotowana na tą sytuację, a nie poczuła się całkowicie bezradna.
Według psycholog matka Leny ma także prawo czuć się oszukana przez służbę zdrowia.
Medicover bez komentarza ws. pani Wójcik
To w Medicover Wójcik przeprowadziła dwa najważniejsze badania. Jak informuje nas rzeczniczka kliniki lekarze, którzy je przeprowadzali nie wypowiedzą się dla nas.
Także doktor Ewa Kurowska-Mroczek, ordynatorka oddziału ginekologii i położnictwa szpitala Medicover nie chciała z nami rozmawiać o Wójcik. Zasłoniła się tajemnicą lekarską.
Powiedziała jedynie, że w jej ocenie, podczas całej ciąży, "dziecko jest niezależną istotą, która może przybierać dowolne ułożenie w macicy i nie zawsze pozwoli nam na jego ocenę na 100 procent".
Zobacz całą wypowiedź:
"Badanie USG nie daje nam gwarancji, że kobieta urodzi zdrowe dziecko"
Z doktorem Z z Septimamed udało nam się skontaktować bezpośrednio. Nie chce komentować sprawy. Tłumaczy, że do 27 marca ma "serię egzaminów" i jest bardzo zajęty.
Jego przełożony także odmówił nam komentarza przed kamerą. W mailu wysłanym do redakcji Wojciech Borucki napisał jedynie: "Poza przeoczeniem ze strony lekarza bierzemy pod uwagę różne scenariusze. Doktor Z to kompetentny, dobry lekarz. Sprawa jest w trakcie wyjaśniania z naszej strony".
"Oglądanie przedramienia? Nie jest to w standardzie"
O komentarz poprosiliśmy też znanego profesora ze Szpitala Bielańskiego Romualda Dębskiego. Ten broni kolegów po fachu. - Oglądanie dłoni nie jest standardem badania USG. badanie to nie służy do tego, by oglądać dłonie i rozpoznawać, czy są prawidłowo wykształcone - mówi tvnwarszawa.pl.
I zaznacza: W rutynowym postępowaniu nikt palców nie liczy. I nie wymagajcie tego. Jeżeli ośmiu lekarzy robiło badanie i nie zauważyło, to znaczy, że to nie jest takie proste. Na dobrą sprawę każde dziecko może się z czymś takim urodzić i wcale nie musi to być rozpoznane.
"W standardzie USG nie ma oceny przedramienia ani dłoni"- mówi profesor Dębski
Będziemy walczyć
Nie przekonuje to matki Leny.
- Jak zliczę lekarzy moich i pani Ani, którzy nie zauważyli u naszych dzieci braku kończyn, to wychodzi mi ich czternastu. Czternastu lekarzy, którzy biorą pieniądze za pracę, której nie potrafią wykonać, którzy nie wiedzą, co robią - mówi Justyna Wójcik.
W jej ocenie nie ma różnicy między publiczną a prywatną służbą zdrowia w Polsce. - Ja korzystałam z opieki lekarskiej prywatnie i do dziś nie wiem, dlaczego moje dziecko nie ma ręki - mówi rozżalona kobieta.
Na co dzień stara się, by jej dziecko nie czuło, że ma jakieś ograniczenia. - Próbujemy o tym nie myśleć, traktować to normalnie i radzić sobie. Oczywiście przychodzą straszne chwile. To jest dziewczynka i zastanawiam się, jak w przyszłości ułoży sobie włosy, zapnie biustonosz, pomaluje paznokcie. Te rzeczy siedzą w mojej głowie i bardzo bolą - mówi Wójcik.
Jest już w kontakcie z prawnikiem, który prowadzi sprawę Oliwera z Zawiercia. - Kierujemy sprawę do sądu. My też będziemy walczyć o odszkodowanie, o rentę - zapowiada.
Do sprawy będziemy wracać.
Katarzyna Śmierciak k.smierciak@tvn.pl