Bardzo ofensywnie ustawiona Jagiellonia Białystok zaczęła spotkanie z Legią od szybkiego ataku, który prawie zakończył się zdobyciem gola przez gospodarzy. Po dośrodkowaniu Luki Pejovicia w pole karne Legii z piłką o centymetry minął się Tomasz Frankowski.
Wyrównana pierwsza połowa
W kolejnych minutach spotkanie się wyrównało, a gra toczyła się głównie w środkowej części boiska. Mimo przewagi Legii, bliżsi zdobycia bramki byli jednak gospodarze. Po dośrodkowaniu Marcina Burkhardta z rzutu wolnego lot piłki przeciął Tomasz Frankowki. W bramce Legii dobrze spisał się jednak Wojciech Skaba.
Suprocentowej sytuacji nie wykorzystał zawodnik gospodarzy, Robert Arzumanyan, który po dośrodkowaniu z rzutu wolnego z dwóch metrów nie trafił do bramki Legii.
Dwie czerwone kartki
Druga połowa zaczęła się dla Legii fatalnie. W 52. minucie spotkania po faulu Vrdoljaka na wychodzącym na czystą pozycję Frankowskim, kapitan Legii został ukarany czerwoną kartką, która oznaczała nie tylko osłabienie w meczu z Jagiellonią, ale i w kolejnym spotkaniu Legii z Wisłą Kraków.
Sześć minut później legioniści grali już w dziewięciu. Po drugiej żółtej kartce Ariela Borysiuka młody gracz Legii został odesłany przez arbitra do szatni.
Grająca bez dwóch zawodników Legia, ograniczyła się tylko do obrony własnej bramki. Przez długie minuty drugiej odsłony gry, zawodnicy z Warszawy całą drużyna bronili się na własnej połowie.
Rozpaczliwa obrona Legii
Na szczęście dla podopiecznych Macieja Skorży gospodarze seryjnie marnowali doskonałe okazje do zdobycia gola. Ostatnie dziesięć minut regulaminowego czasu gry toczyły się tylko na połowie Legii, która rozpaczliwie, ale skutecznie broniła się przed stratą gola.
Do drugiej połowy gry arbiter doliczył, aż cztery minuty, podczas których to Legia mogła zdobyć decydującego gola. Po akcji Kucharczyka, który ogrywając dwóch obrońców wszedł w pole i podał do Janusza Gola zabrakło niewiele, żeby pomocnik Legii doszedł do piłki i zdołał oddać strzał na bramkę gospodarzy.
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 0:0 (0:0)
Marcin Gołębiewski/legia.combako
Źródło zdjęcia głównego: | Fakty TVN