"Kredens" z FSO skończył 45 lat

Spotkanie miłośników FSO przed fabryką
Spotkanie miłośników FSO przed fabryką
Źródło: tvnwarszawa.pl
W środę Polskiemu Fiatowi 125p stuknęło 45 lat. Trudno znaleźć w Polsce człowieka, który by nie znał jego charakterystycznej, kanciastej linii.

Zwany różnie - "kantem", "kredensem", "bandziorem", ale najczęściej po prostu Dużym Fiatem - był samochodem dobrym i pożądanym. Woził chorych do szpitala, pasażerów na dworzec i turystów w specjalnej, przedłużonej wersji cabrio. Bił też długodystansowe rekordy, ścigał się do Monte Carlo i ganiał przestępców.

Zaczęło się przed wojną

Historia Fiata w Polsce jest niemalże tak długa, jak historia naszej rodzimej motoryzacji. Zaczęło się w 1932 r., podpisaniem umowy licencyjnej. Zakładała ona produkcję całej gamy pojazdów: od popularnego auta, do ciężarówek. W historii najbardziej zapisał się Polski Fiat 508 III, który był udaną konstrukcją, czego do dziś dowodzi na imprezach dla zabytków.

Do współpracy z turyńskim producentem wrócono po wojnie. Podpisano umowę i w 1948 roku prace budowlane na Żeraniu ruszyły pełną parą. W nowej fabryce wytwarzany miał być model 1100. Niestety, po roku plany zmieniły się o 180 stopni. Ze "zgniłym Zachodem" nie można już było współpracować. Wszystko co dobre, było na Wschodzie. Fiata 1100 zastąpiła więc Pobieda M-20.

Powrót Fiata

Polskie samochody przestały jednak nadążać za rozwojem motoryzcji. Szczególnie zaczynało brakować dobrego samochodu klasy średniej. Warszawa, już w momecie rozpoczęcia produkcji, była przestarzała. Powrócono więc do koncepcji współpracy polsko-włoskiej. Podpisy na dokumentach zostały złożone w 1965 roku. Dwa lata później stał już zakład nr 2, w którym miały powstawać nowoczesne samochody Polski Fiat 125.

125 z literą p

Nowoczesne, jednak głównie z zewnątrz. Duży Fiat technicznie bazował bowiem na modelu 1300/1500. Pontonowe, niemodne już nadwozie, zostało w ostatniej chwili zastąpione przez wprowadzone kilka miesięcy wcześniej w Turynie nowoczesne 125, ze zmienioną jednak atrapą. Ze swojego włoskiego imiennika polski samochód otrzymał również układ hamulcowy. Pierwszy zmontowany na Żeraniu egzemplarz wyjechał z hali 28 listopada 1967 roku. Seryjna produkcja ruszyła rok później.

Od samego początku polscy inżynierowie nie próżnowali. Do końca produkcji w samochodzie wprowadzili blisko 4000 zmian i modyfikacji. PF 125 zrzucał pomału chromowane dodatki, stracił dźwignię zmiany biegów spod kierownicy, na rzecz nowocześniejszej, umieszczonej na tunelu środkowym. Najbardziej widoczne zmiany przyszły wraz z modelem na rok 1975. Zmodyfikowano przód i tył samochodu, a w środku zagościł czarny plastik. W nowej desce rozdzielczej pojawiło się miejsca na pożądany gadżet – obrotomierz.

Sukcesywnie powiększała się też gama nadwozi. Sedan wyewoluował w kombi, a następnie w pick-up'a. Fiat 125p trafił też do służby. Zmodyfikowane sedany były masowo używane w milicji obywatelskiej, a specjalnie wyposażone kombi zastąpiły wysłużone karetki marki Warszawa. Powstały też wydłużone "jamniki", które w zamyśle służyć miały do obsługi ruchu turystycznego.

Wersje fiata

Hit

Fiat 125p od samego początku stał się przebojem. Każdy go chciał, a posiadanie żółtego "Bahama Yellow" świadczyło niechybnie o mocnych koneksjach w kręgach władzy. Okazało się, że PF 125 sprzedaje się dobrze również za granicą. W rekordowym 1976 roku wyeksportowano ponad 83 tys. samochodów z Żerania. I myli się ten, kto sądzi, że Polskie Fiaty sprzedawane były tylko w krajach demokracji ludowej. Chętnie, głównie ze względu na niską cenę, kupowali je Anglicy, Francuzi czy Grecy. Nasze samochody zawędrowały do bardzo wielu zakątków świata i teraz spotkać je można w tak egzotycznych krajach jak Panama, Senegal, czy na Komorach.

Fiat stał się również gwiazdą kina i telewizji. Pojawił się w niezliczonej ilości produkcji. Dość wspomnieć por. Sławomira Borewicza który swoją milicyjną karierę rozpoczynał na brązowym 125p. Jednak chyba najbardziej utrwalił się żółty Fiat z WPT o numerze bocznym 1313. Świadczy o tym coraz większa ilość replik taksówki z serialu "Zmiennicy".

Do ślubu pojechali taksówką z serialu

Na start

Nowy model był łakomym kąskiem dla kierowców rajdowych, a zarazem dobrym sposobem na zaprezentowanie możliwości polskiego samochodu. Zaczęto od bicia rekordów. Na szosie pod Wrocławiem ośmiu kierowców rzuciło wyzwanie leciwemu już, 20-letniemu, rekordowi w jeździe długodystansowej. W 7 dni przejechali 25 000 kilometrów. Po kolejnych 5 stuknęło 25 000 mil, a drugi tydzień zakończył się wynikiem 50 000 kilometrów. Dzięki uzyskanej średniej prędkości 138 km/h udało się pobić wszystkie rekordy.

Przyszedł czas na rajdy. Polacy na 125p rozpoczęli starty w prestiżowym Rajdzie Monte Carlo. Największy sukces przyszedł w 1975 roku, kiedy to samochód z Żerania można było znaleźć na 12 pozycji w klasyfikacji generalnej. Polskie Fiaty jeździły w wielu innych ważnych imprezach, jak Rajd Akropolu czy Rajd Polski, a wraz z upływem lat i coraz większą dostępnością stawały się samochodami od których zaczynali znani do dziś kierowcy rajdowi, np. Krzysztof Hołowczyc.

Duży Fiat coraz bardziej się jednak starzał. Spadła też jego jakość. W latach '80 wybierając samochód na placu fabrycznym trzeba było szukać takiego, pod którym nie było plamy oleju. Nie dawało to jednak gwarancji, ze został on np. prawidłowo zabezpieczony antykorozyjnie. Data zakończenia produkcji była wciąż odwlekana i ostatecznie ostatni FSO 125p, z numerem 1445699 zjechał z taśmy 29 czerwca 1991 roku.

Dziś jest coraz bardziej cenionym pojazdem zabytkowym. Szczególnie poszukiwane są wersje z chromowaną atrapą. Budowane są również repliki wersji sportowych 1600 Monte Carlo i 1800 Akropolis. Fiaty ponownie pojawiły się też w Monte Carlo, ale już na imprezie dla pojazdów historycznych.

Chcecie się pochwalić swoimi Fiatami 125p? Macie ich zdjęcia? Prześlijcie je na warszawa@tvn.pl, albo na kontakt24@tvn.pl.

Wiktor Paul

Polacy na historycznym rajdzie Monte Carlo

Czytaj także: