Tunel pod torami w osi ulic Marsa i Chruściela "Montera" to inwestycja, na którą mieszkańcy Rembertowa czekają blisko 30 lat. – Walczymy o tunel, bo mamy straszne korki, niebezpieczną sytuację na przejeździe kolejowym. Nie mamy jak dojechać z dzielnicy do centrum miasta – mówili na grudniowej sesji rady miasta. Władze Warszawy zapowiedziały wówczas, że chcą zrealizować inwestycje, ale przy finansowym udziale PKP Polskich Linii Kolejowych. – Trudno, żebyśmy sami ponieśli ten ciężar – stwierdziła Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Dziś kolejowa spółka poinformowała nas oficjalnie, że jest gotowa włączyć się do budowy tunelu. – Obecnie czekamy na odpowiedź ze strony miasta na temat formalnego potwierdzenia udziału w inwestycji i partycypacji w kosztach – zapewniał nas rzecznik PKP PLK Mirosław Siemieniec. Jeśli ratusz odpowie pozytywnie, prace projektowe mogą ruszyć już w tym roku, a sama budowa – w 2018 roku.
Spółka ma już część dokumentacji niezbędnej do realizacji inwestycji. Chodzi o studium wykonalności oraz decyzją środowiskową.
"Mieszkańcy odetchną z ulgą"
– Cieszymy się z takiego stanowiska. To krok w dobrą stronę i doskonała wiadomość dla mieszkańców Rembertowa – komentuje Agnieszka Kłąb z biura prasowego ratusza. – Oczywiście podtrzymujemy naszą chęć współpracy. Jesteśmy w kontakcie z PKP PLK, więc w najbliższym czasie odpowiemy na ich zapytanie i ustalimy terminy naszych spotkań – zapewnia.
Sprawa tunelu pojawiła się również podczas piątkowego czatu z Hanną Gronkiewicz-Waltz, o którym pisaliśmy na tvnwarszawa.pl. Prezydent stolicy potwierdziła, że trwają rozmowy na temat współfinansowania inwestycji. "Szukamy środków w budżecie" – napisała.
Są jednak istotne rozbieżności w szacunkach co do wartości inwestycji. Miasto mówiło o ok. 60 mln zł, kolejarze twierdzą, że wystarczą 33 mln zł. Strony nie potrafiły nam wyjaśnić skąd taka kolosalna różnica.
Codzienna gehenna
Sprawa tunelu w Rembertowie ciągnie się od lat. Mieszkańcy dzielnicy pisali w tej sprawie liczne petycje i organizowali happeningi. Szlabany opadają i podnoszą się tam 300 razy dziennie. Intensywność ruchu kolejowego oraz sąsiedztwo peronu, przy którym zatrzymują się pociągi podmiejskie i stacji towarowej powoduje, że przejazd jest zamknięty średnio 6 godzin na dobę. Dla ludzi, który regularnie muszą pokonywać przejazd kolejowy oznacza to gehennę.
Kilka dni temu mieszkańcy zyskali w tej sprawie nowego sojusznika. Ich postulaty poparła Komisja Dialogu Społecznego ds. Transportu. Jej przedstawiciele zwrócili się z prośbą do władz miasta o wpisanie tej inwestycji do planów finansowych na lata 2016-2018.
kw/b
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN