Do wypadku doszło po północy na ulicy Ręczajskiej w Kobyłce. - Po dojeździe naszych strażaków na miejsce zdarzenia okazało się, że pojazdem typu kabriolet podróżowały cztery osoby. Z nieznanych przyczyn auto uderzyło w słup, w wyniku czego dwie osoby wypadły z pojazdu. Dwie osoby, które nie odniosły obrażeń, uciekły z miejsca zdarzenia - powiedział w rozmowie z tvnwarszawa.pl Jan Sobków z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wołominie.
Jak dodał, poszkodowani znajdowali się pod opieką ratowników medycznych. - Była prowadzona ich reanimacja, ale po pewnym czasie zapadła decyzja o jej przerwaniu, ponieważ nie przynosiła efektu. Śmierć poniosło dwóch mężczyzn w wieku około 30 lat - przekazał strażak.
Na miejscu pracowały straż pożarna, policja i pogotowie ratunkowe. Droga była zablokowana. Policjanci wyjaśniali okoliczności zdarzenia i zabezpieczali ślady. Prowadzone były też czynności z udziałem psa tropiącego.
Jednym z poszukiwanych okazał się stołeczny policjant
Jak nieoficjalnie ustalił nasz reporter Mateusz Szmelter, kierujący mercedesem SL500 najpierw uderzył w krawężnik, a następnie wpadł w betonowy słup na ulicy Ręczajskej. Poszkodowani mieli siedzieć w trakcie jazdy na bagażniku. Z miejsca zdarzenia uciekli natomiast kierowca i trzeci pasażer.
O szczegółach wypadku mówił po godzinie 9 rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak. - Przed północą uwagę policjantów zwróciło skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie kierującego i pasażerów przejeżdżającego kabrioletu, w którym na bagażniku siedziały dwie osoby. Policjanci niezwłocznie ruszyli za autem. Kierowca kabrioletu stracił panowanie na łuku drogi. Wtedy doszło do tragedii - poinformował Marczak.
Potwierdził również, że w wyniku zdarzenia dwie osoby zginęły, a dwie kolejne uciekły. Komendant powiatowy policji z Wołomina ogłosił alarm, a do poszukiwań uciekinierów skierowano policjantów z oddziału prewencji policji.
- Tuż przed godziną 1 zatrzymano poszukiwanych mężczyzn. Niestety, jednym z nich okazał się warszawski funkcjonariusz, będący poza służbą - powiedział rzecznik KSP. - Bez względu na to, czy był pasażerem czy kierowcą, zostanie niezwłocznie wydalony ze służby. Jest to tragedia, która nie miała prawa się wydarzyć. W tego typu sytuacjach stosujemy zasadę zero tolerancji i kara musi być bezwzględna - podkreślił.
Decyzją prokuratury obydwaj mężczyźni zostali zatrzymani. Jak przekazał Marczak w rozmowie z tvnwarszawa.pl, w chwili ujęcia mężczyźni byli nietrzeźwi. Badanie wykazało, że obaj mieli po ponad półtora promila alkoholu w organizmie.
OGLĄDAJ PROGRAM "7 ŻYĆ" O BEZPIECZEŃSTWIE NA POLSKICH DROGACH >>>
Autorka/Autor: kk/kg/gp
Źródło: tvnwarszawa.pl / PAP
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl