Jacek Poniedziałek reżyseruje historię gejowskiego związku nastolatka i jego trzydziestoparoletniego partnera. Spektakl "Enter" niesie jasny przekaz edukacyjny - homoseksualiści mają w miłości te same problemy, co cała reszta świata, z tym wyjątkiem, że ten świat ciągle uważa ich za odmieńców. Przedstawienie do obejrzenia w klubie 1500 metrów do wynajęcia.
Zanim grupa sześciu osób trafiła na scenę klubu 1500 metrów do wynajęcia, przeszła casting, miesięczne warsztaty i trwające dwa miesiące próby. W ciągu tego czasu aktor Jacek Poniedziałek i reżyserka Anna Smolar nie stworzyli z tych ludzi profesjonalistów (choć nie jest jasne, czy i jaki ewentualny teatralny background te osoby mogą posiadać). Powstał poprawny spektakl teatru amatorskiego.
Te sześć osób stworzyło pod kierunkiem dwójki profesjonalistów spektakl w oparciu o bloga, na którym para homoseksualistów - nastolatek i trzydziestoparolatek - opisywała historię swojego związku. Odtwórcy ról kochanków są w wieku zbliżonym do realnych. W trakcie spektaklu na żywo gra kapela Sen Zu. Każda z postaci również śpiewa w trakcie przedstawienia. Powstał rodzaj edukacyjnego przedsięwzięcia, które w Warszawie specjalnego wrażenie nie zrobi.
Homoseksualna codzienność
Poznajemy trzy plany życia nastoletniego geja Marcina - rodzinę, jego rówieśników oraz starszego partnera Miłosza. Największe napięcia zrodzą się oczywiście w łonie rodziny. Ojciec nie chce zaakceptować orientacji homoseksualnej syna - uważa to za jego niedojrzały wybryk. Rosnące w rodzinie napięcie chce załagodzić matka, która na początku zszokowana, stara się zrozumieć nową sytuację. Rówieśnicy Marcina to nowoczesna młodzież, która pomysły na życie swoich rodziców ma głęboko gdzieś.
Jeśli zejść na zupełnie obiektywny, "bezpłciowy" grunt, to okazuje się, że związek Marcina ze starszym Miłoszem to zwyczajna miłostka dorastającego nastolatka zauroczonego osobą dorosłą, dojrzalszą. Na codzień w świecie heteroseksualistów taki związek uważa się za element codzienności, irytujący dopiero wówczas, gdy jawnie da się zauważyć manipulację tego starszego partnera. Jacek Poniedziałek sięga do codzienności związku homoseksualistów i wypunktowuje trudności, jakie ich spotykają na każdym kroku.
Drażniąca homoseksualna wyjątkowość
Co drażni w spektaklu, to "dorabianie ideologii" do homoseksualnego związku. W spektaklu niepotrzebnie umieszcza się orientacje hetero- i homoseksualną na szali natura-kultura. To geje mieliby posiadać klucz (predyspozycje) do wyższej formy istnienia, bardziej kulturalnej, awangardowej - widać to, gdy partner Miłosz mówi do ojca Marcina, że trzeba bawić się słowem, że ten nie ma poczucia humoru, gdy koleżanka Marcina wspomina o teorii zwalczających się biologicznych genów dążących do rozmnażania i kulturowych memów walczących o zachowanie kultury, gdy postaci śpiewają songi-manifesty o niedostosowaniu do świata. Ojciec Marcina pokazany jest jako ten "toporny" hetero od rozmnażania. Razi tu niestety tendencyjność.
W końcu chodzi przecież o pokazanie zwyczajnej historii miłosnej. Bo przecież Marcin i Miłosz to w końcu dwoje ludzi uwikłanych w uczucie. Homoseksualizm nie niesie za sobą metafizycznych doznań. Rządzi się tymi samymi prawami co od wieków opiewana miłość heteroseksualna. Na tym wystarczyłoby poprzestać.
Teatr do nauki tolerancji
Podsumowując, jeśli edukować społeczeństwo, to pokazując, że związki homoseksualne niosą za sobą identyczną codzienność, co te heteroseksualne, że gdy mówi się "kocham", nie ma znaczenia w jakiej konstelacji te słowa padają - męsko-damskiej, męsko-męskiej, czy jakiejkolwiek innej. Niesie to za sobą ten sam powielany od zarania dziejów emocjonalny schemat - tak chyba najlepiej można sformułować sens przedstawienia.
Po obejrzeniu spektaklu pozostaje nieodparte wrażenie, że przedstawienie w takim kształcie mogłoby zostać stworzone na zamówienie resortu edukacji pod szyldem oswajania się ze społecznym tabu i uczenia się tolerancji. Przyznać trzeba Jackowi Poniedziałkowi, że udało mu się poprowadzić grupę amatorów i stworzyć poprawny spektakl, jednak jedynie amatorski.
Poniedziałek zainspirowany Warlikowskim
Poniedziałek wychodzi ze szkoły Warlikowskiego, co da się zauważyć w kompozycji spektaklu, scenografii, grze aktorskiej. Trudno się temu dziwić, bo praca z tym reżyserem to całe dojrzałe arytystyczne życie aktora. Podobnie jak u słynnego reżysera na proscenium, czyli zaraz przed pierwszym rzędem, stoją kanapy, na których padają najważniejsze kwestie. Aktorzy są w niektórych scenach podobnie jak u Warlikowskiego zastygli i wręcz operowi, gdy z wyważoną flegmą wypowiadają zdania.
"Enter", premiera 22 czerwca 1500 metrów do wynajęcia, ul. Solec 18 Reż.: Anna Smolar, Jacek Poniedziałek, Obsada: Adrianna Gruszka-Jaroszewicz, Grzegorz Kałuża, Krzysztof Kwiatkowski, Hanna Maciąg, Piotr Ziarkowski, Marcin Żak, Muzyka: Sen Zu
Marek Władyka
Źródło zdjęcia głównego: | "Sukces"