W Józefowie wrze. - Urzędnicy podsłuchują mieszkańców! - piszą na internetowych forach sami zainteresowani. Poszło o kamery miejskiego monitoringu, które są wyposażone w mikrofony. Choć te podobno nie działają.
O monitoringu z mikrofonami mieszkańcy Józefowa piszą na forach internetowych. Napisali też do redakcji tvnwarszawa.pl.
- Na początku w ogóle nie dowierzałem, że istnieje możliwość zainstalowania mikrofonu przy kamerze. Jednak zapisy w specyfikacji potwierdziły, że można. Czy takie działanie jest zgodne z prawem? Zajmijcie się tą sprawą, pomóżcie ją wyjaśnić - napisał do nas Kuba.
Faktycznie, w specyfikacji przetargu na dostawę kamer czytamy: "oprócz transmisji sygnałów wizji i sterowania, system będzie także realizował dwukierunkową cyfrową transmisję fonii oraz sygnałów alarmowych".
Burmistrz: "Mam ważniejsze sprawy"
Po co w monitoringu "dwukierunkowa transmisja fonii"? Zapytaliśmy o to burmistrza Józefowa Stanisława Kruszewskiego. Ten jednak nie był zainteresowany rozwiewaniem obaw mieszkańców: - Mam na głowie ważniejsze sprawy, niż rozmowa o monitoringu - powiedział. I dodał: - U nas w gminie dzieją się dużo ciekawsze rzeczy, o których mogę porozmawiać.
Bardziej rozmowny był komendant gminnej straży miejskiej Mirosław Kułak. Choć i on początkowo nie chciał potwierdzić, że kamery odbierają dźwięk: - Dziś ktoś pyta o mikrofony, jutro ktoś się zapyta o inne dane techniczne naszego monitoringu. My tego nie możemy ujawniać ze względu na bezpieczeństwo - tłumaczył najpierw.
W końcu jednak zapewnił, że kamery... nie mają mikrofonów. - Są wyposażone jedynie w głośniki, przez które operator może pouczać przechodniów. Służą one do ostrzegania mieszkańców o zagrożeniach, na przykład w przypadku klęsk żywiołowych - doprecyzował komendant.
Słuchają czy nie?
Skoro mikrofonów nie ma, to sprzęt jest niezgodny z zamówieniem. Jak to się stało? Gdy zapytaliśmy o to, komendant zmienił front: - Faktycznie, kamery mają zainstalowane mikrofony. Jednak nie służą one do słuchania czy nagrywania - poinformował następnego dnia.
Straż miejska przekonuje, że są wyposażone w czujniki, które aktywują je tylko, gdy w okolicy wystąpi większe niż zwykle natężenia hałasu, np. eksplozja. - Wtedy mikrofon się uruchamia i operator, oprócz tego że widzi zdarzenie, słyszy też co się dzieje - tłumaczy Kułak i po chwili dodaje: to wszystko i tak nie działa. W momencie kiedy testowaliśmy tę funkcję, dochodziło do sprzężenia i zrezygnowaliśmy z tego - mówi.
"Krok w kierunku inwigilacji"
Podobny system monitoringu od początku lipca działa również w Mławie. Tam również przy kamerach są zainstalowane mikrofony, a tłumaczenie urzędników jest podobne: służą do tego, by rejestrować wołanie o pomoc czy dźwięk zbijanej szyby samochodowej.
Tylko, że w Mławie monitoringiem zarządza policja, która korzysta z niego po uzyskaniu stosownych pozwoleń. Straż miejska nie ma do tego prawa. - Strażnicy gminni czy miejscy uprawnieni są jedynie do obserwacji i rejestracji obrazu w miejscach publicznych - wyjaśnia Małgorzata Woźniak, rzeczniczka prasowa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
W Warszawie pracownicy Zakładu Monitoringu Miejskiego radzą sobie bez mikrofonów. - Nam zależy jedynie na obrazie, który jest wystarczający, by operator mógł zareagować i wysłać patrol tam, gdzie potrzeba - ocenia Agnieszka Kłąb, zastępca rzecznika stołecznego ratusza. - Według nas mikrofony przy kamerach to już krok w kierunku inwigilacji - dodaje.
Komendant z Józefowa twierdzi, że nie łamie prawa: - Nigdy nie nagrywaliśmy i nie słuchalismy rozmów przechodniów - zapewnia.
Zemsta ukaranych
Komendant wie za to dobrze, dlaczego mieszkańcy Józefowa zainteresowali się monitoringiem miejskim. Jego zdaniem, to zemsta kierowców i przestępców, którzy zostali już nie raz przyłapani na łamaniu prawa. - Tylko z jednego miejsca mamy już ponad 200 spraw o nieprawidłowe parkowanie. Złapaliśmy kilku złodziei i to wszystko dzięki monitoringowi - wylicza. - Widać nie wszystkim monitoring jest na rękę i każdy doszukuje się kontrowersji - dodaje.
bf/roody//mz
Mapy dostarcza Targeo.pl