Prokuratura wszczęła już śledztwo w sprawie czwartkowego wypadku radiowozu eskortującego szefa NATO Jensa Stoltenberga. - Śledztwo jest prowadzone w kierunku naruszenia reguł ostrożności w ruchu drogowym, czyli artykułu 177 kodeksu karnego - mówi tvn24.pl Łukasz Łapczyński.
Decyzję o wszczęciu śledztwa zapadła w Prokuraturze Rejonowej dla warszawskiej dzielnicy Ochota, na terenie której doszło do wypadku.
- Już od początku na miejscu był obecny prokurator, który wspólnie z policjantami i biegłymi dokonywał oględzin miejsca wypadku. Dziś zapadła decyzja o wszczęciu śledztwa - wyjaśnia prokurator Łapczyński.
Jak tłumaczy pierwszym krokiem w postępowaniu będzie powołanie biegłego, który oceni stan zdrowia ofiar wypadku: dwóch funkcjonariuszy policji a także kierowcy dostawczego iveco. To o tyle istotne, że zgodnie z regułami prawa można mówić o wypadku, gdy obrażenia wymagają przynajmniej siedmiodniowej hospitalizacji ofiar. Gdy obrażenia są mniejsze, prawo kwalifikuje takie zdarzenia jako kolizję.
- Przyjęliśmy roboczą kwalifikację, że doszło do wypadku na podstawie pierwszych informacji zgromadzonych na miejscu zdarzenia - wyjaśnia prokurator Łapczyński.
Śledczy nie chcą się wypowiadać na razie o przyczynach wypadku lub o ewentualnej winie. Stanie się tak dopiero po przeanalizowaniu wszystkich zgromadzonych relacji świadków, zapisów z monitoringu oraz kamer innych kierowców. Wszystkie zostaną oddane biegłym specjalizującym się w ruchu drogowym.
- Wciąż apelujemy o zgłaszanie się świadków do prokuratury i na policję. Zwrócimy się również o przekazanie nagrań z kamer innych uczestników ruchu drogowego, które były emitowane w TVN24 - wyjaśnia rzecznik Łapczyński.
Zderzenie z furgonetką
Radiowóz eskortujący kolumnę z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem zderzył się z samochodem dostawczym w czwartek około godziny 20. Ranne zostały cztery osoby: dwóch policjantów, kierowca furgonetki oraz piesza, którą potrącił radiowóz zepchnięty na chodnik. Ok. 70-letnia kobieta wyszła już ze szpitala.
Policja bada okoliczności wypadku. - Muszą być przeprowadzone badania, pojazdy zostaną zabezpieczone, a biegli sprawdzą je w laboratorium. Sprawdzą też, który samochód uderzył w który. Będzie też powołany biegły z zakresu wypadków drogowych - wyjaśniał Rafał Retmaniak z sekcji prasowej Komendy Stołecznej Policji2.
Z kolei jeden ze świadków mówił na antenie TVN24, że na skrzyżowanie "policjant wjechał na 100 procent na czerwonym świetle".
ZIR/mś