Na stacji metra Marymont doszło do "wymiany zdań" między kontrolerem biletów a jednym z pasażerów znajdującym się na peronie. Jak podaje policja, kontroler został zepchnięty na szyny. Z obrażeniami trafił do szpitala.
- Doszło do wymiany zdań. W pewnym momencie pasażer, który miał okazać bilet, po prostu popchnął kontrolera tak, że spadł na szyny - informuje nas Elwira Kozłowska z komendy policji na Bielanach.
Jak dodaje, do incydentu doszło w poniedziałek wieczorem, a kontroler został przewieziony do szpitala "z obrażeniami ręki".
Policja szuka agresywnego gapowicza
Policja poszukuje mężczyzny, który popchnął pracownika Zarządu Transportu Miejskiego.
- Zabezpieczyliśmy monitoring. Będziemy go analizować, ustalać świadków, przesłuchiwać i prowadzić czynności prowadzące do ustalenia danych personalnych tego mężczyzny oraz zatrzymania go - podaje Kozłowska.
O komentarz poprosiliśmy także Zarząd Transportu Miejskiego. Rzecznik Tomasz Kunert opublikował w tej sprawie komunikat.
"Na szczęście kontroler nie dotknął trzeciej szyny, w której płynie prąd. Upadek był na tyle dolegliwy, iż nie był w stanie samodzielnie wydostać się z torowiska, pomocy udzielił mu drugi kontroler. Doszło do złamania palca ręki i rozcięcia skóry na głowie i przedramieniu poszkodowanego. Zniszczeniu uległo także mobilne urządzenie kontrolerskie. Agresja pasażera, który uciekł z miejsca ataku, mogła zakończyć się tragicznie" - czytamy w nim.
Rzecznik przypomina też, że to nie pierwszy incydent, kiedy pokrzywdzony zostaje kontroler.
"W przeszłości Zarząd Transportu Miejskiego odnotowywał przypadki pobić kontrolerów, ich podrapania czy pogryzienia. Kilka lat temu jeden z agresywnych gapowiczów zaatakował naszego pracownika i odgryzł mu część małżowiny usznej" - przypomina Tomasz Kunert.
kw/mś