Hubert musi opuścić szpital. Ma dwa tygodnie na znalezienie rodziny

Dwuletni Hubert szuka domu
Źródło: TVN24
Ma dopiero dwa lata, a bagaż życiowych doświadczeń większy niż niejeden dorosły. Mowa o Hubercie – chłopcu, który od urodzenia przebywa w Centrum Zdrowia Dziecka. Miał trafić do nowej rodziny. Ta jednak w ostatniej chwili zmieniła zdanie. Szpital pilnie poszukuje kogoś, kto się nim zaopiekuje.

Czas nagli. Hubert za dwa tygodnie musi opuścić CZD. To miejsce, które od urodzenia było dla niego domem. Jest sam. Biologiczni rodzice porzucili go, kiedy dowiedzieli się o jego chorobie.

Chłopiec urodził się jako wcześniak. Miał problemy z sercem, wzrokiem i układem pokarmowym. Po wielomiesięcznym leczeniu, w sierpniu lekarze zdecydowali: stan malca jest na tyle dobry, że może opuścić placówkę.

Wycofali się z adopcji

Pojawiło się jednak pytanie, kto go przyjmie i rozpoczęło pilne poszukiwanie nowej rodziny.

- W klinice rozdzwoniły się telefony. Było sporo osób zainteresowanych. Była nawet rodzina już bliska adopcji Huberta. Niestety wycofała się w ostatniej chwili – informuje Małgorzata Telmińska, reporterka TVN24.

Decyzją sądu chłopiec musi opuścić szpital, bo nie wymaga stałego leczenia. Poszukiwania nowej rodziny zaczynają się więc na nowo.

Malec ma skrócone jelito. Musi być odżywiany pozajelitowo przez dożylny cewnik. Centrum Zdrowia Dziecka zapewnia jednak specjalną pompę, dzięki której można podawać mu pokarm, a także przeszkolenie z jej obsługi.

- Lekarze od kilku tygodni mówią przede wszystkim, że Hubert potrzebuje mamy i taty. Kogoś bardzo odpowiedzialnego, kto podjąłby się opieki i chciał mu stworzyć normalny dom. To ostatnia szansa, ostatnie dwa tygodnie – mówi Telmińska.

Trafi do placówki w Ełku

Co będzie, jeśli nie uda się znaleźć Hubertowi nowej rodziny?

- Chłopiec najprawdopodobniej trafi do placówki opiekuńczej w Ełku. To miejsce, do którego przekazywane są dzieci z reguły z pewnym stopniem niepełnosprawności. Mogą tam mieszkać dopóki nie staną się dorosłe – wyjaśnia reporterka TVN24.

Po osiągnięciu 18. roku życia i nieznalezieniu opiekunów, trafiają do kolejnej placówki – dla niepełnosprawnych dorosłych.

- Dla każdego dziecka zmiana miejsca zamieszkania jest szokiem. Zwłaszcza, jeśli w tym nowym miejscu ma dużo opiekunów. Każde dziecko przecież chce mieć kogoś, kogo pokocha i kto będzie tylko dla niego - mówi Maryla Podębska, pielęgniarka i prezeska fundacji Dzieci Żywione Inaczej. Wierzy, że mimo krótkiego czasu uda się znaleźć malcowi nowych rodziców. - W naszej klinice mieliśmy wiele dzieci porzuconych, lecz większość z nich znalazła rodzinę. Wierzę, że Hubert też taką rodzinę znajdzie - dodaje.

Historię dwuletniego Huberta po praz pierwszy opisywaliśmy w sierpniu. Zobacz materiał:

Historia Huberta opisana w programie "Polska i Świat"

kw

Czytaj także: