Policjanci z Piaseczna przez ponad 50 kilometrów eskortowali samochód z siedmioletnim Dawidem, który potrzebował natychmiastowej operacji. Rodzice jechali z nim do Centrum Zdrowia Dziecka i utknęli w korku.
Jak relacjonują na swojej stronie stołeczni policjanci, wszystko zaczęło się na trasie S7. Na numer alarmowy 112 zadzwoniła kobieta i poinformowała operatora, że "jest w dramatycznej sytuacji". Wraz z mężem i siedmioletnim synem Dawidem próbowali jak najszybciej dostać się do Centrum Zdrowia Dziecka. Jechali z Wadowic. Według funkcjonariuszy chłopiec wymagał przeszczepu nerek.
Utknęli w korku
Na drodze tej trójki pojawiły się jednak wieczorne korki, które skutecznie zatrzymały ich około 50 kilometrów przed CZD.
Operator spod numer 112 o zdarzeniu natychmiast poinformował Komendę Powiatową Policji w Piasecznie. Ci natomiast skontaktowali się z rodzicami jadącymi do szpitala.
Pod same drzwi szpitala
"Policjanci ze służby dyżurnej pilnie skierowali we wskazane miejsce najbliższą policyjna załogę. Funkcjonariusze z wydziału ruchu drogowego w składzie Jarosław Kwaśnik i Łukasz Grzegorek odnaleźli wskazany im pojazd i bez zbędnej zwłoki wykorzystując sygnały dźwiękowe i świetlne przez niemal 50 kilometrów eskortowali samochód z wymagającym pilnej operacji dzieckiem pod same drzwi wejściowe do Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu" - opisują funkcjonariusze.
Jak dodają, po wszystkim otrzymali informację od mamy chłopca, że jego operacja przebiegła pomyślnie.
kw/ran
Źródło zdjęcia głównego: TVN24