Firma Griffin, właściciel działki po zburzonych koszarach przy ulicy 29 listopada, weszła w spór z Rzeczpospolitą Polską. Złożyła tak zwaną notyfikację, która otwiera międzynarodowe postępowanie.
- Skutkiem działań Urzędu Miasta st. Warszawy i polskiego prawodawstwa może być niezgodne z zobowiązaniami międzynarodowymi Polski pozbawienie Griffin Group inwestycji bez stosownej rekompensaty - stwierdza Rafał Rapala, prawnik dewelopera.
Jak podają prawnicy dewelopera, podstawą złożonej notyfikacji jest umowa "w sprawie popierania i wzajemnej ochrony inwestycji", którą Polska zawarła w 1987 roku z Królestwem Belgii i Wielkim Księstwem Luksemburga. To w tych krajach zarejestrowane są fundusze tworzące grupę Griffin.
- Zgodnie z zapisami umowy, inwestycje podlegają ochronie przed wywłaszczeniem i innymi środkami bezpośredniego lub pośredniego pozbawienia własności. Jeśli takowe nastąpi, inwestor powinien otrzymać odszkodowanie odpowiadające realnej wartości danego projektu - dodaje.
Odnosząc się do sprawy firmy Griffin ocenia, że inwestor ma prawo podjąć kroki przewidziane w art. 8 Umowy.
Walczą w Polsce i za granicą
To ciąg dalszy sporu między deweloperem a stołecznym ratuszem, który zapowiedział, że zrobi wszystko, by odzyskać działkę po koszarach przy 29 listopada. Wzniesiony na przełomie XIX i XX wieku budynek pod koniec października 2011 roku rozebrał nielegalnie ówczesny właściciel, firma Parkview Terrace.
Ratusz - powołując się na zapisy aktu notarialnego, w którym była mowa o adaptacji, a nie o rozbiórce - zażądał zwrotu nieruchomości. W czerwcu 2013 roku sąd przyznał miastu rację.
Od wyroku odwołała się firma Griffin, która w między czasie kupiła Parkview Terrace i jej nieruchomości i chce odszkodowania za działkę. To postępowanie wciąż się toczy. - Skorzystanie z międzynarodowych środków ochrony nie odbiera inwestorowi możliwości obrony, wynikających z prawa krajowego - podkreśla prawnik dewelopera.
Pół roku na kompromis
Co oznacza notyfikacja?
Strony - a więc deweloper i skarb państwa, reprezentowany w tym wypadku przez Prokuratorię Generalną - mają teraz pół roku na porozumienie. Jeśli nie uda się go osiągnąć, sprawa trafi przez międzynarodowy trybunał arbitrażowy.
- Stroną w tym sporze jest Skarb Państwa, a nie prezydent miasta. My nadal stoimy jednak na stanowisku, że ówczesny użytkownik działki postępował niezgodnie z prawem i grunt powinien zostać zwrócony - mówi Agnieszka Kłąb z ratusza.
Jeśli działkę uda się odzyskać, może ona zostać włączona do Łazienek Królewskich.
roody