Poniedziałkowa konferencja to pokłosie piątkowego posiedzenia Naczelnego Sądu Administracyjnego, który uchylił 44 zarządzenia zastępcze Zdzisława Sipiery (PiS) dotyczące zmian nazw ulic. Jedną z "ofiar" tych wyroków była ulica Lecha Kaczyńskiego, która znów stała się aleją Armii Ludowej.
"Droga sporu prawnego jest zakończona"
Wojewoda stwierdził, że przyjmuje do wiadomości te wyroki, choć "fundamentalnie się z nimi nie zgadza".
- Nie było błędów proceduralnych. Wykonana była decyzja polskiego ustawodawcy, która zakładała, że w tym okresie ulice będą zdekomunizowane na podstawie decyzji samorządów albo zarządzeń zastępczych wojewodów. I to zostało przez sąd, według mnie, przyjęte jako wykonane – dowodził.
Podkreślił, że sąd za "zbyt wątłe, nie do końca pełne" uznał natomiast uzasadnienie, za które odpowiadał Instytut Pamięci Narodowej.
- Droga sporu prawnego jest zakończona, natomiast sprawa nie jest załatwiona. Uważam, że tego typu sprawy, które dotykają polskiego honoru, polskiej ambicji, polskiej historii, nie mogą być zakończone w ten sposób – przekonywał Sipiera. - Ja wykonałem wszystkie swoje obowiązki, teraz decyzja leży w rękach władz miasta stołecznego Warszawy - stwierdził.
- Czy będzie przywrócenie symboli komunistycznych, tego zniewolenia? Pozostawiam te pytania do włodarzy miasta stołecznego. Uważam, że powinna być pewna refleksja, nie ma żadnych obowiązków. Były poniesione koszty, trzeba szukać porozumienia. Apeluję i proszę, by się nad tym zastanowić – proponował.
"Nie będziemy się wpisywać w nielegalne działania wojewody"
Odpowiedź usłyszał od razu od przewodniczącego klubu Prawa i Sprawiedliwości w radzie miasta. Cezary Jurkiewicz był obecny na konferencji, siedział z nim przy jednym stole.- Apel pana wojewody jest dla nas oczywistym, będziemy go przenosili na najbliższą sesję. To jest znamienne, że 13 grudnia można apelować w Radzie Warszawy o przeprowadzenie do końca dekomunizacji. Myślę, że to będzie bardzo ciekawe, kiedy dowiemy się, jakie jest stanowisko nowej Rady Warszawy na ten temat – mówił Jurkiewicz.
Ale nic nie wskazuje na to, żeby radni mającej większość w radzie miasta Koalicji Obywatelskiej planowali takie zmiany. Tak przynajmniej wynika z komentarza szefa klubu KO Jarosława Szostakowskiego, z którym rozmawiał reporter TVN24.
- Wojewoda nielegalnie próbował zmienić 50 nazw w naszym przekonaniu. W sprawie 44 sąd przyznał nam już rację. Mamy nadzieję, że przyzna w pozostałych sześciu przypadkach. W tej chwili na pewno nie będziemy się wpisywać w nielegalne działania wojewody i PiS-u - ocenił Szostakowski.
Do apelu wojewody odniósł się także prezydent stolicy. – Rada Warszawy podjęła decyzję o dekomunizacji tych ulic, gdzie jasnym było to, że dana nazwa może się przyczyniać do propagowania systemu totalitarnego. Natomiast uznali, że w przypadku innych ulic takiego problemu nie ma – skomentował Rafał Trzaskowski.
Ale zastrzegł, że będzie rozmawiał na ten temat z radnymi miasta. - Jest kwestia podjęcia bardzo konkretnej decyzji co do tego, które nazwy mają wrócić do stanu poprzedniego. Myślę, że absolutna większość wróci do stanu poprzedniego, ale będziemy o tym rozmawiali z radnymi. Mam nadzieję, że już więcej tych zmian nie będzie, dlatego że są kosztowne i tworzą chaos – dodał prezydent Warszawy.
Sześc ulic do decyzji
W piątek NSA zdecydował o przywróceniu nazw 44 ulicom (PEŁNA LISTA TUTAJ). Jedna sprawa została odroczona, chodziło o ulicę Stanisława Tołwińskiego na Żoliborzu. Stroną byli aktywiści ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, ale sąd nie wysłał im zawiadomienia o piątkowej rozprawie (choć siedziba organizacji mieści się po drugiej stronie ulicy). Stąd decyzja o odroczeniu.
Nie została też wyznaczona data posiedzenia dotyczącego ulic Dąbrowszczaków na Pradze Północ i generała Sylwestra Kaliskiego na Bemowie. W tym wypadku stroną również było MJN, ale - jak słyszymy w NSA - te nazwy nie miały być rozpatrywane w piątek.Ponadto, urząd miasta czeka na termin rozprawy w sprawach, w których przegrał z wojewodą w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. Chodzi o ulice Matysiakówny na Żoliborzu i Szymańskiego na Woli.
Po znakiem zapytania stoi także przyszłość ulicy Józefa Chmiela w Ursusie. WSA uchylił zmianę tej nazwy, ponieważ okazało się, że patronem ulicy był nauczyciel, a nie działacz komunistyczny o tym samym imieniu i nazwisku, jak podnoszono w decyzji. Wojewoda nie podjął jeszcze decyzji, czy odwoła się do NSA.
Ile będzie kosztowała wymiana tablic?
Wymianą tabliczek przy ulicach zajmie się Zarząd Dróg Miejskich. - Mamy mniej niż połowę tablic, które są u nas w magazynie i nadają się do wykorzystania. Natomiast znaczna część uległa kasacji, bo przy demontażu tablice uległy zniszczeniu - tłumaczył dziennikarzom Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich.
Potwierdził wcześniejsze informacje, że cały proces powinien się zakończyć do końca stycznia przyszłego roku. - W pierwszej kolejności muszą te nazwy trafić na mapy geodezyjne w warszawskim ratusz. Zmiana tablic będzie trwała kilka długich tygodni, ponieważ samych tablic adresowych jest ponad 600, do tego: punkty informacyjne, nazwy przystanków. Nie jest to proces, który da się zrealizować w ciągu jednego dnia, czy jednego tygodnia – podkreślił Puchalski.
Koszty operacji szacowane są wstępnie na 150-200 tysięcy złotych. - Kiedy zrealizujemy zadanie, rozważymy, czy kosztami obciążyć urząd wojewódzki. Na razie takiej decyzji nie ma - podsumowała w rozmowie z tvnwarszawa.pl Karolina Gałecka z ZDM.
Zdjęcie na stronie głównej: Piotr Nowak/PAP
ZDM o wymianie tablic
ZDM o wymianie tablic
ran/kz/b