Na Targówku wykoleił się pociąg. Kilkudziesięciu kibiców z Ukrainy zostało rannych. Akcja ratownicza trwała kilka godzin, wzięło w niej udział kilkudziesięciu strażaków. Było też pogotowie ratunkowe i policja.
Była to akcja ratownicza w ramach ćwiczeń obronnych "Stolica 2011". Wszystkie informacje o ćwiczeniach były pilnie strzeżoną tajemnicą. Służby znały jedynie dzień manewrów.
Po godzinie 10:00 na Targówku Przemysłowym przy torach kolejowych doszło do wykolejenia pociągu na trasie Kijów – Warszawa. Jechało nim 55 kibiców z Ukrainy.
17 osób z ciężkimi obrażeniami zostało odwiezionych do trzech szpitali na terenie prawobrzeżnej Warszawy, 38 rannych zabezpieczono na miejscu. Po najciężej rannego został przysłany śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który wyładował w bezpośredniej bliskości wykolejonego pociągu.
Nie obyło się bez błędów
Akcja ratunkowa trwała ponad dwie godziny. Na bieżąco obserwowała ją szefowa stołecznego biura bezpieczeństwa. Nie za każdym razem była zadowolona z poprawności działań służb.
- Zgłoszenie o wypadku było niezgodne z procedurą. Zamiast wysłać je do zarządcy torów, aby ten zamknął sąsiednie, zgłoszenie poszło do głównego dyspozytora PKP – oceniła Gawor.
Ponadto służby miały trudność z dotarciem na miejsce upozorowanego zdarzenia. – Strażakom dość opornie szło dostanie się do wagonów. Udało się dopiero przy pomocy drabin i ciężkiego sprzętu. Niestety otwarto tylko jeden, co spowodowało, że w innych wagonach ci najlżej ranni nie mogli się wydostać – opisywała dyrektor. Za późno też służby przeszukały teren wokół wagonów.
Akcja przyspieszyła i była lepiej koordynowana, kiedy na miejscu pojawił się komendant stołecznej straży pożarnej.
bf/ec