O tym miejscu historia zapomniała już dwa razy, choć pochowanych jest tam blisko 500 ofiar epidemii z 1872 roku. Społecznicy, urzędnicy i kolejarze chcą jednak wreszcie wybudować bezpieczną drogą do cmentarza cholerycznego.
Rok 1908, Praga Północ. W pobliżu dzisiejszego Ronda Żaba trwają prace ziemne związane z przebudową węzła kolejowego. Nagle pracownicy zaczynają wydobywać z ziemi ludzkie szkielety...
"Sute piramidy z piszczeli i czaszek"
"Pierwsze kości poszły wraz z ziemią pod wał nasypowy. Teraz dopiero dzisiętnik pilnuje, aby zbierać każdą kostkę i do dołu zanosić. Kopacze mają już wprawę w określaniu dokładnem miejsca mogiły. Co chwila łopata natrafia na wieko trumny, na żółtym piasku leżą już sute piramidy z piszczeli i czaszek ludzkich" - relacjonował wówczas dziennikarz jednej z gazet, o czym czytamy w książce "Cmentarz Choleryczny na Pradze".
Szybko się okazało, że wydobyte z ziemi szczątki to ofiary epidemii cholery z 1872 roku, która trwała około roku.
Co prawda w tamtych czasach na Pradze Północ istniał inny cmentarz choleryczny - na Golędzinowie, jednak z powodu małej powierzchni i wybuchu kolejnej epidemii, zabrakło na nim miejsca.
- Projektantem nowego cmentarza był inż. Henryk Sumiński. Zmarłych grzebano - z przyczyn sanitarnych - w odległym od domów miejscu. W mogile znalazły się szczątki blisko 500 ofiar. Zaraza była wydarzeniem dosyć dużym dla miasta. Przede wszystkim dotknęła osoby ubogie, które nie dbały o higienę. Z warstw wyższych - kupieckich czy szlachetnych - zmarło około 30 osób - opowiada Jarosław Kaczorowski, Spacerolog Praski.
Pochowano tam również siedmiu żołnierzy "bałwochwalców", czyli tych, którzy praktykowali wierzenia pogańskie.
W 1874 r. rozpoczęto prace przy budowie kolei, która całkowicie odcięła cmentarz od "cywilizacji", a warszawiacy i urzędnicy po prostu o nim zapomnieli, choć ostatnia ofiara cholery została pochowana na Pradze 8 stycznia 1883 roku.
"Droga przez chaszcze"
I właśnie w 1908 roku, podczas prowadzonych na szeroką skalę prac ziemnych związanych z przebudową węzła kolejowego, ku zaskoczeniu robotników odkryto ludzkie szkielety. Wydobyte z ziemi szczątki złożono we wspólnej mogile, około 100 metrów na wschód od terenu właściwego cmentarza. Ustawiono ceglany mur, bez żadnego wejścia, w środku zaś, na podwyższeniu postawiono kamienny krzyż, po czym... nowy pomnik znów zaczął niszczeć.
W czasie okupacji cmentarz popadł w ruinę i dopiero w 2009 roku, w jego odbudowaniu pomogli aktywiści. - Zebraliśmy pozostałe szczątki kamienne, odbudowaliśmy mur cmentarny, zamontowaliśmy ogrodzenie ze stalowych przęseł, zadbaliśmy o monitoring i pamiątkową tablicę. Koszt rewitalizacji cmentarza to 180 tys. złotych. Zebraliśmy pieniądze od 47 różnych firm - mówi Waldemar Matejak, który zajmował się odbudową.
Choć cmentarz został odnowiony, jedno się nie zmieniło - o jego istnieniu wciąż wie niewielu warszawiaków. Może dlatego, że jedyną okazją, aby bezpiecznie zobaczyć pomnik jest... podróż koleją. - Obecnie pomnik znajduje się za nasypami, między rondem Starzyńskiego a ulicą Odrowąża, na wysokości basenów przy ul. Namysłowskiej. Dojście nie jest rzeczą łatwą. Trzeba się przedzierać przez chaszcze, szczególnie latem - przyznaje Jarosław Kaczorowski.
- Oczywiście jest myśl żeby to zmienić - dodaje.
Tunel pod torami
- Ci, którzy odbudowali cmentarz, walczą o jego udostępnienie - dodaje i precyzuje, że chodzi o wybudowanie pod torami małego tunelu, który pozwoli na przejście pieszych i przejazd rowerami. - W tej chwili każdy, kto tutaj przyjdzie, może dostać mandat za przechodzenie przez tory. Bo bez względu na to, jaką drogę wybierze, musimy przejść przez torowisko - mówi.
Jego słowa potwierdzają przedstawiciele PKP PLK. W rozmowie z tvnwarszawa.pl precyzują też, że trwają rozmowy z miastem. - Jesteśmy w fazie uzgodnień, chcemy zapewnić bezpieczne dojście do cmentarza - mówi Karol Jakubowski z biura prasowego PKP PLK. Zastrzega jednak, że jest za wcześnie na podawanie terminów.
Sprawę pilotują również radni dzielnicy Praga Północ. - Prowadzimy rozmowy z kolejarzami, wszystko jest na dobrej drodze aby cmentarz był dostępny dla warszawiaków - mówi Jacek Wachowicz.
Klaudia Ziółkowska