- Przez dłuższą chwilę obserwowali lokal. W pomieszczeniu policjanci zastali Włodzimierza S., który porcjował marihuanę - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji podinsp. Maciej Karczyński.
"Nie znamy tego pana"
Dzielnicowi znaleźli w mieszkaniu ponad 200 gramów marihuany - część poporcjowana i zapakowana w folię aluminiową - oraz ponad 860 gramów haszyszu. Narkotyki znaleziono także w samochodzie Włodzimierza S. Po kilku minutach do lokalu przyszedł Paweł N., który także został zatrzymany.
Menadżerka T.Love Katarzyna Przygoda potwierdziła w rozmowie z PAP, że basista grupy został zatrzymany. - Paweł został zatrzymany w mieszkaniu przy ul. Marszałkowskiej u niejakiego pana Włodzimierza S., ale nie wiemy kim jest ten człowiek ani dlaczego Paweł znalazł się w tym mieszkaniu. Nasz basista stal się ofiara akcji, którą policja na tego pana przyszykowała" - powiedziała Przygoda.
- Włodzimierz S. nie jest w żaden sposób związany z zespołem T.Love i nie jest naszym kompozytorem - podkreśliła.
Muniek zszokowany
Lider zespołu T.Love Muniek Staszczyk przyznał w rozmowie z Radiem Zet, że basista miał już wcześniej pewne problemy, które wspólnie z zespołem próbowali rozwiązać. - Zwracaliśmy na to uwagę wiele lat - dodał. Staszczyk powiedział też, że był zszokowany informacją o zatrzymaniu członka jego zespołu. Podkreślił, że drugi z zatrzymanych - Włodzimierz S. - nigdy nie był muzykiem T.Love.
Za posiadanie znacznej ilości narkotyków grozi do 8 lat pozbawienia wolności.
pap/par