"Przyczyną awaryjnego lądowania w styczniu samolotu PLL LOT Bombardier Q400 na Okęciu były problemy techniczne związane z przednim podwoziem maszyny" - wynika ze wstępnego raportu Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
W czwartek PKBWL opublikowała raport dotyczący awaryjnego lądowania bombardiera. Zawiera on jedynie wstępną informację o zdarzeniu lotniczym, przekazywaną nie później niż 30 dni od dnia otrzymania informacji o zdarzeniu. Raport ten został przesłany prezesowi Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
W raporcie opisano przebieg całego zdarzenia, jakie miało miejsce 10 stycznia, kiedy to samolot PLL LOT leciał z Krakowa do Warszawy z 59 pasażerami na pokładzie.
W raporcie czytamy, że "po oderwaniu się samolotu od drogi startowej załoga zgodnie z procedurą przestawiła dźwignię sterowania podwoziem w położenie schowane (UP). Podwozie główne (MLG) zostało schowane i zablokowane, natomiast podwozie przednie (NLG) zostało odblokowane z położenia wypuszczonego, ale nie zablokowało się w położeniu schowanym (na panelu sterowania i sygnalizacji podwozia świeciły lampki: żółta N DOOR (otwarcie luku NLG), czerwona NOSE (przednie podwozie w położeniu przejściowym) oraz żółta podświetlająca dźwignę sterowania podwoziem (podwozie w położeniu przejściowym)".
Kapitan podjął decyzję o kontynuowaniu lotu
Kapitan zadecydował o kontynuowaniu lotu na lotnisko docelowe. Podczas przelotu załoga słyszała dodatkowy szum, wytwarzany przez powietrze opływającego otwarte pokrywy luku podwozia przedniego. Poza tym, w trakcie lotu nie zaistniały żadne zdarzenia odbiegające od normy.
"Podczas podejścia do lądowania na lotnisku w Warszawie, załoga wykonała procedurę wypuszczania podwozia za pomocą systemu alternatywnego, przewidzianą dla zaistniałej sytuacji w QRH. Po wykonaniu tej procedury podwozie główne zostało wypuszczone i zablokowane (co potwierdziła sygnalizacja świetlna), natomiast sygnalizacja podwozia przedniego pozostała niezmieniona, świeciła również żółta lampka podświetlająca dźwignię sterowania podwoziem".
"Załoga zgłosiła lądowanie awaryjne"
W raporcie napisano, że załoga lotnicza zgłosiła lądowanie awaryjne i przystąpiła do realizacji stosownej procedury, a załoga kabinowa zrealizowała procedury przygotowujące kabinę i pasażerów do lądowania awaryjnego i ewakuacji.
"Po przyziemieniu na podwozie główne załoga utrzymywała kierunek dobiegu sterem kierunku, jednocześnie utrzymując możliwie duży kąt natarcia, aby przednie podwozie jak najpóźniej dotknęło drogi startowej. Podczas przyziemienia przedniej części samolotu załoga nie odczuła charakterystycznego 'stuknięcia' przedniego podwozia o drogę startową, tylko od razu usłyszała i odczuła kontakt przedniej części kadłuba z drogą startową".
Samolot zatrzymał się na drodze startowej Lotniska Chopina o godzinie 19.19. Załoga przystąpiła do ewakuacji pasażerów. W wyniku zdarzenia pasażerowie i załoga nie odnieśli obrażeń.
Po wylądowaniu służby lotniskowe wykonały rutynowe czynności. Po przybyciu na miejsce zdarzenia członkowie Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych dokonali oględzin miejsca zdarzenia i samolotu oraz zabezpieczyli rejestratory pokładowe i dokumentację samolotu.
W grudniu uderzenie holownika
W raporcie czytamy, że "podczas oględzin samolotu przez członków PKBWL i przedstawicieli operatora stwierdzono, że elementy podwozia przedniego i przednia część samolotu są uszkodzone".
Jak wskazano, po wykonaniu przewidzianych czynności samolot został przetransportowany do hangaru do dalszych badań i ekspertyz.
Ponadto PKBWL stwierdziła, że 6 grudnia 2017 roku dyszel podłączony do podwozia przedniego samolotu został uderzony przez holownik. "Po zdarzeniu wykonano stosowne sprawdzenie, które nie wykazało żadnych uszkodzeń podwozia przedniego".
PAP/bb/b