Młoda sarna potrzebowała pomocy. Zatrzymał autobus, zawinął zwierzę we własną kurtkę

Kierowca autobusu ratował sarnę leżącą przy drodze
Kierowca autobusu ratował sarnę leżącą przy drodze
Źródło: Mobilis/facebook.com
Pan Wojciech, kierowca autobusu linii 737, zauważył leżące przy drodze sarny. Tylko jedna z nich dawała oznaki życia. Zwierzę ułożył na swojej kurtce i zabrał do autobusu. Powiadomił również ekopatrol straży miejskiej, który przetransportował zwierzę do lecznicy.

Do zdarzenia doszło 20 maja około godziny 7 w Antoninowie koło Piaseczna. Ale dopiero teraz w mediach społecznościowych opisała je firma Mobilis, przewoźnik pracujący dla Zarządu Transportu Miejskiego. Pan Wojciech, kierowca autobusu linii 737, wyruszył na trasę z Cmentarza Południowego w Antoninowie w kierunku Ursynowa Północnego.

"Gdy dojeżdżał do pierwszego skrzyżowania na trasie, z daleka dostrzegł leżące na jezdni zwierzę. Po wjechaniu na skrzyżowanie okazało się, że to była sarna oraz dwie małe sarenki, leżące w odległości 2-3 metrów od niej, po obu jej stronach. Po chwili pan Wojciech zauważył, że jedno z maleństw porusza się, więc zatrzymał autobus, włączył światła awaryjne i poszedł sprawdzić sytuację" - czytamy na profilu na Facebooku firmy Mobilis.

Jak się okazało, dorosła sarna nie przeżyła uderzenia przez samochód. Była ciężarna. Nieopodal martwej samicy leżały dwie małe sarenki, ale tylko jedna dawała oznaki życia. "Sprawca zdarzenia odjechał, nie udzielając żadnej pomocy! Widok był naprawdę przerażający, ale pan Wojciech zachował spokój. Szybko zadzwonił na numer alarmowy 112 i zgłoszenie zostało przekazane do Eko-patrolu. Następnie wziął z kabiny swoją kurtkę, ułożył w niej zwierzątko i wrócił do autobusu" - informuje Mobilis.

Kierowca autobusu ratował sarnę leżącą przy drodze
Kierowca autobusu ratował sarnę leżącą przy drodze
Źródło: Mobilis/facebook.com

Aby umożliwić kierowcy dalszą jazdę, jedna z pasażerek zaoferowała pomoc i trzymała sarenkę na kolanach aż do pętli na Ursynowie Północnym. Tam zwierzę zostało odebrane i przewiezione do lecznicy weterynaryjnej.

Niestety jest to historia bez happy endu. Po kilku dniach sarenka padła. "Cała sytuacja ma tragiczny finał, mimo to naszemu kierowcy – Panu Wojciechowi należą się wielkie brawa za empatię, ogromne zaangażowanie i wielkie serce!" - podsumowuje Mobilis.

Kilka dni temu opisywaliśmy akcję ratowania jeża, który próbował przejść przez ruchliwą ulicę na Gocławiu:

warszawa
Jeż został ocalony w ostatniej chwili
Źródło: Praga Południe na sygnale / Facebook
Czytaj także: