Gdy wszyscy myśleli, że sprawa warszawskich fotoradarów jest już dawno zamknięta i trafią one sprzedaż, ratusz ogłosił, że porozumiał się Głównym Inspektoratem Transportu Drogowego. 27 urządzeń wkrótce znów ma działać.
Wydawało się, że los stołecznych radarów jest już przesądzony. 1 stycznia 2016 r., po wprowadzeniu nowych przepisów, straż miejska straciła straciła uprawnienia do ich wykorzystywania. Ratusz dotąd bezskutecznie próbował porozumieć się z Generalnym Inspektoratem Transportu Drogowego, jako kolejnym operatorem nieczynnych urządzeń. Wiosną urzędnicy informowali, że GITD nie jest zainteresowana przejęciem fotoradarów. Rozważano więc ich sprzedaż.
Prawie rok negocjacji
Ale w środę ratusz przekazał zaskakujący komunikat. Wynika z niego, że po blisko rocznych negocjacjach z GITD udało się osiągnąć porozumienie. - Straż Miejska m.st. Warszawy podpisała umowę użyczenia systemu obejmującego 27 urządzeń stacjonarnych. Wartość udostępnionego sprzętu to 5 mln złotych - podaje urząd miasta. Umowa została zawarta na 3 lata i kończy okres unieruchomienia systemu budowanego przez Straż Miejską od 2012 roku.
- System kontroli kierowców w formie fotoradarów sprawdził się na stołecznych drogach – podkreśla Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy cytowana w komunikacie ratusza. – Był skutecznym środkiem zwiększającym bezpieczeństwo w miejscach, gdzie dochodziło do wypadków i niestety ginęli ludzie, co pokazują statystyki.
27 urządzeń ponownie zacznie mierzyć prędkość kierowców na w najniebezpieczniejszych miejscach i stołecznych skrzyżowaniach. Od kiedy? Tego na razie urzędnicy nie precyzują.
- Dzisiaj podpisaliśmy umowę. Fotoradary powinny zacząć działać w najbliższym czasie - mówi Bartosz Milczarczyk, rzecznik prasowy stołecznego ratusza i po szczegóły odsyła nas do GITD.
GITD podaje, że szczegółowy komentarz do sprawy zostanie przekazany w czwartek.
Podpisanie umowy przez ratusz z GITD to nagły zwrot w sprawie. Przypomnijmy, w październiku stołeczna straż miejska rozpisała przetarg na demontaż masztów i pustych komór urządzeń.
- Odstąpiliśmy od tego zamówienia ze względu na ważny interes społeczny. Chcemy, aby wcześniej obsługiwany przez nas system działał, ponieważ się sprawdzał. Na razie jesteśmy na etapie przekazywania GITD wszelkiej dokumentacji do obsługi systemu – powiedziała Monika Niżniak, rzecznik prasowy straży miejskiej.
Dodaje, że uruchomienie systemu musi potrwać. Dlatego prawdopodobnie fotoradary zaczną robić zdjęcia piratom, ale już w nowym roku.
Kontrole są niezbędne
Jak podaje ratusz, w latach poprzedzających uruchomienie systemu na stołecznych ulicach ginęło rocznie ponad 100 osób, a w latach działania urządzeń (2012 – 2015), liczba zabitych spadła do około 60 osób. Spadła również liczba osób rannych, wypadków i kolizji.
- Skuteczność systemu opierała się na jednoczesnym wykorzystaniu urządzeń stacjonarnych i mobilnych. Kompleksowa kontrola na warszawskich ulicach obejmowała 27 urządzeń stacjonarnych i 42 odcinki dróg, na których prowadzono kontrole z wykorzystaniem urządzeń przenośnych - informuje ratusz.
Urzędnicy przekonują, że kontrole prędkości są niezbędne. Potwierdzają to badania prowadzone w trzech miejscach przez Zarząd Dróg Miejskich w marcu 2016 roku (już po likwidacji fotoradarów). Na ul. Puławskiej tylko co drugi kierowca przestrzegał ograniczenia prędkości. Na ul. Sobieskiego było lepiej, bo odsetek prawidłowo jadących kierowców sięgał 72%. - Najgorzej było na ul.Modlińskiej, gdzie zgodnie z przepisami w kierunku centrum jechało jedynie od 15 do 30% kierowców - podaje ratusz.
Fotoradary zniknęły niemal rok temu. Zobacz materiał programu "Polska i Świat":
skw/pm
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl