"Logika wskazuje na to, że mogło to być zabójstwo". Prokuratura o umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Prokurator prokuratury regionalnej w Gdańsku Piotr Styczewski podczas konferencji prasowej
"Dalsze prowadzenie śledztwa w tej sprawie nie jest możliwe"
Źródło: TVN24
- Umorzenie śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej nie jest końcem postępowania, ale zamknięciem pewnego etapu - powiedział Paweł Pik z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. Śledczy podzielili się w czwartek swoimi ustaleniami dotyczącymi śmierci warszawskiej działaczki lokatorskiej.

W czwartek w Prokuraturze Krajowej w Warszawie odbyła się konferencja dotycząca umorzenia śledztwa w sprawie śmierci działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej.

- Zdajemy sobie sprawę, że logika wskazuje na to, że mogło to być zabójstwo. Jednakże materiał dowodowy, który został zgromadzony w toku postępowania, nie potwierdził ani nie wykluczył żadnej z głównych przyjętych wersji tego zdarzenia - przyznał na wstępie Paweł Pik, Prokurator Regionalny w Gdańsku. - Jako prokuratorzy musimy bazować na dowodach i tylko na nich - podkreślił.

Zastrzegł, że "to nie jest koniec postępowania, to jest zamknięcie pewnego etapu". - Jeżeli pojawi się jakakolwiek okoliczność, która będzie wskazywała na okoliczności dalszego pogłębienia materiału w sprawie, to postępowanie z całą pewnością zostanie podjęte - stwierdził prokurator Pik. I dodał, że śledczy mogą korzystać z pomocy funkcjonariuszy z Archiwum X, którzy specjalizują się w starych, niewyjaśnionych sprawch.

Kiedy przedawnienie sprawy?

Jak wyjaśnił rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Gdańsku prokurator Mariusz Marciniak, dalsze prowadzenie śledztwa nie jest możliwe z uwagi na to, że wszystkie zaplanowane czynności procesowe zostały wykonane.

- Pamiętajmy, że przedawnienie tej sprawy nastąpi z upływem 40 lat od śmierci pani Jolanty Brzeskiej - 1 marca 2051 roku. Ono się dalej toczy, ale niejako w innej płaszczyźnie, w innym wymiarze. Mam tu na uwadze możliwości policji i prokuratury do tego, żeby do tej sprawy powrócić - stwierdził prokurator Marciniak.

"Uznano, że można i trzeba zrobić wszystko"

Prokurator Piotr Styczewski, nadzorujący śledztwo, opowiadał o szczegółach postępowania. Przypomniał, że w listopadzie 2016 roku powołano 14-osobową grupę śledczą z Centralnego Biura Śledczego Policji, natomiast we wrześniu 2018 roku dołączyli kolejni funkcjonariusze z Zespołu do Spraw Przestępstw Niewykrytych Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Biura Kryminalnego KGP. - Mieliśmy taką praktykę pracy, że spotykaliśmy się co dwa miesiące - mówił prokurator Styczewski. - Materiał dowodowy gromadzony pomiędzy tymi spotkaniami roboczymi był omawiany - dodał.

Prokurator podkreślił, że w toku śledztwa podpierano się różnego rodzaju opiniami, niektóre z nich były innowacyjne. - W wielu innych śledztwach (...) nie byłoby możliwe wywołać takich opinii. Ale to śledztwo było traktowane priorytetowo. Uznano, że można i trzeba zrobić wszystko, co się da - zapewnił. - Wszystkie dopuszczalne procedurą karną możliwości były wykonane - podkreślił Styczewski.

Dziennikarze dopytywali, czy zdaniem prokuratorów podczas pierwszego śledztwa prawidłowo zabezpieczono wszystkie dowody. - Kwestia zbierania dowodów w postępowaniu, które było prowadzone wcześniej, nie było przedmiotem badania przez nas w tym postępowaniu. Toczyło się odrębne postępowanie - odpowiedziała prokurator Antonina Klawitter. - Otrzymaliśmy materiał dowodowy w określonym stanie. Badaliśmy ten materiał, a nie sposób jego zbierania - dodała.

Śledztwo dwukrotnie umorzone

Śledztwo w sprawie zabójstwa działaczki lokatorskiej zostało wszczęte 3 marca 2011 roku przez Prokuraturę Rejonową Warszawa – Mokotów, a następnie przejęte przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Po raz pierwszy zostało umorzone w 2013 roku z powodu niewykrycia sprawców. Jak wskazywali wówczas śledczy, wiele przesłanek wskazywało, że do śmierci kobiety przyczyniły się osoby trzecie, lecz część okoliczności nie pozwalała kategorycznie odrzucić wersji o samobójstwie (choć uznano je za prawdopodobne).

Od 12 września 2016 do teraz śledztwo toczyło się w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku.

4 listopada informowaliśmy na tvnwarszawa.pl, że śledztwo w sprawie zabójstwa Jolanty Brzeskiej zostało ponownie umorzone. Powodem był "brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego". Według informacji przekazanych przez prokuraturę, śledztwo zostało umorzone 28 października tego roku przez prokuratora Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. Prowadzono je w kierunku zabójstwa poprzez oblanie kobiety łatwopalną cieczą i podpalenie.

Kim była Jolanta Brzeska?

Jolanta Brzeska mieszkała wraz z rodziną przy Nabielaka 9 w Warszawie. W 2006 roku budynek przekazano trojgu spadkobiercom dawnych właścicieli i skupującemu roszczenia Markowi M. Po wielokrotnych podwyżkach najmu mieszkańcy popadali w spiralę zadłużenia. Lokatorzy byli nękani, grożono im eksmisją. W konsekwencji Brzeska z innymi rodzinami powołała Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów.

1 marca 2011 roku wyszła z domu i nigdy do niego nie wróciła. W parku w Powsinie znaleziono spalone zwłoki kobiety, jej tożsamość potwierdziła sekcja zwłok.

Czytaj także: