Strażnicy miejscy myśleli, że to kolejne wezwanie w sprawie znalezionego szczeniaka. Okazało się jednak, że to nie pies.
W piątek strażnicy z Ekopatrolu otrzymali zlecenie z ulicy Wóycickiego. Ochrona jednego z budynków stwierdziła, że znalazła szczeniaka i prosiła o pomoc. - To było osiedle zamknięte, ochroniarze robili obchód i znaleźli zwierzątko gdzieś na terenie osiedla - mówi Jerzy Jabraszko z referatu prasowego straży miejskiej.
Po przybyciu na miejsce patrol odebrał od pracowników ochrony pudełko z małym "pieskiem". - Zgodnie z procedurą małe, puchate stworzenie zostało zawiezione do schroniska "Na Paluchu". I tu nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Specjaliści ze schroniska stwierdzili, że nie jest to piesek, ale raczej szczenię dzikiego zwierzęcia - relacjonuje strażnik.
"Miał zraniony ogonek"
Jakiego? Żeby się tego dowiedzieć strażnicy udali się do lecznicy Lasów Miejskich. - I tu prawda wyszła na jaw. Okazało się, że jest to mały lisek. Na szczęście w porę trafił w dobre ręce - zaznacza Jabraszko.
Dodaje, że maluch ma dopiero kilka tygodni - jest tak mały, że nie otworzył jeszcze oczu. - Pracownik Lasów Miejskich stwierdził, że ma on około czterech tygodni. Karmią go butelką. Okazało się też, że lisek ma zraniony ogonek. Po wyleczeniu powróci do swojego naturalnego środowiska - zapewnia strażnik.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska