O zielonej wodzie w Rudawce przy ulicy Tczewskiej napisała po godzinie 10 Kamila na lokalnej grupie na Facebooku "Osiedle Ruda". Mieszkańcy zastanawiali się wspólnie, skąd wziął się ten nietypowy kolor wody i czy to bezpieczne.
"Zrzut czystej wody z sieci ciepłowniczej - barwnik nieszkodliwy dla środowiska, tak wygląda. Można zgłosić go Veolii. Barwnik nazywa się fluoresceina" - napisał Michał. Kilka innych osób wypowiadających się w tym wątku potwierdziło informację. W tym Ewa, która wyjaśniła, że taka sytuacja co jakiś czas się zdarza. "Tak, jak napisał Pan Michał wyżej - to zrzut czystej wody z sieci Veolia. Dzwoniłam do firmy, potwierdzono tę informację. Barwnik jest obojętny dla środowiska" - napisała mieszkanka.
Dwie wersje
Podobnie sprawę tłumaczą Lasy Miejskie, jednak - jak zastrzega zastępczyni ich dyrektora Angelika Gacowska - nie znają oni oficjalnej przyczyny pojawienia się zielonej wody w Rudawce. - Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jest to spowodowane kontrolą przepływu w kanalizacji, bo Rudawka jest elementem kanalizacji deszczowej. Firma Veolia kontrolowała te przepływy i dlatego zabarwili rzekę fluoresceiną, która sprawia, że woda robi się właśnie taka fluorescencyjnie zielona - wyjaśnia Gackowska i uspokaja, że nie jest to substancja toksyczna.
Ale już rzeczniczka prasowa Veolii Aleksandra Żurada twierdzi, że spółka nie przeprowadzała takiej kontroli w ostatnim czasie. - Ostatnio wodę barwiliśmy w lutym. Taki zabieg ma sens, kiedy jest śnieg i dokładnie widać ten zielony kolor, dlatego najczęściej robimy to zimą. To zawsze jest wtedy raportowane do sanepidu - mówi rzeczniczka.
Po południu już jej nie było
Po naszym pytaniu Żurada poprosiła jednak służby eksploatacyjne spółki o zbadanie sytuacji na miejscu. - Jeśli okaże się, że to faktycznie woda pochodząca z rur Veolii, inspektor pobierze jej próbki do zbadania przez laboratorium - przekazała rzeczniczka. Godzinę później poinformowała, że inspektorzy nie zastali na miejscu wody w kolorze fluorescencyjnym. Nie widział jej również reporter tvnwarszawa.pl Lech Marcinczak, który pojechał nad rzeczkę przed godziną 14.
O sprawę zapytaliśmy też straż pożarną, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska oraz Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Żadna z tych instytucji nie miała takiego zawiadomienia ani informacji, że w tym miejscu przeprowadzane są jakieś prace.
Na tvnwarszawa.pl pisaliśmy też o śniętych rybach w Wiśle, o które spierają się wędkarze:
Autorka/Autor: mp
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: warszawa@tvn.pl