Rok po pożarze hali przy Marywilskiej 44 w Warszawie Prokuratura Krajowa poinformowała o swoich kluczowych ustaleniach. Śledczy sformułowali zarzuty wobec dwóch osób: Daniila B. i Oleksandra V. Prokuratorzy nie mają wątpliwości, że pożar zlecił rosyjski wywiad. Zarzutów nie usłyszały póki co osoby odpowiedzialne bezpośrednio za podłożenie ognia.
- Od blisko roku trwa śledztwo Prokuratury Krajowej badające okoliczności spłonięcia hali centrum handlowego w Warszawie. "Wiemy już na pewno, że wielki pożar na Marywilskiej był efektem podpalenia na zlecenie rosyjskich służb" - poinformował premier Donald Tusk.
- Prokuratura sformułowała zarzuty wobec dwóch obywateli Ukrainy, którzy - w ocenie śledczych - współdziałali z osobami dokonującymi podpalenia.
- Według śledczych Daniil B. nagrywał pożar i akcję gaśniczą na zlecenie Oleksandra V. Wcześniej miał podpalić sklep sieci IKEA w Wilnie i właśnie na terenie Litwy został zatrzymany. Tam polscy śledczy mogli mu przedstawić zarzuty, za które w naszym kraju grozi mu nawet dożywocie.
- Sporządzono też postanowienie o przedstawieniu samych zarzutów Oleksandrowi V. Na razie ich nie usłyszał, bo przebywa w Rosji. Wydano za nim list gończy, zapadał decyzja o tymczasowym aresztowaniu.
"Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie zarzutów dwóm obywatelom Ukrainy - Daniilowi B. i Oleksandrowi V., którzy współdziałali z osobami dokonującymi podpalenia" - przekazał w poniedziałkowym komunikacie rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak.
Mężczyźni usłyszeli zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, a także dokonania aktu sabotażu na zlecenie Federacji Rosyjskiej. Prok. Nowak zaznaczył, że na obecnym etapie postępowania nie przedstawiono zarzutów osobom bezpośrednio odpowiedzialnym za wzniecenie pożaru.
Trzy główne ustalenia prokuratury
Więcej powiedział podczas późniejszej konferencji prasowej. - Bezpośrednio po tym pożarze w prokuraturze zostało wszczęte śledztwo. Celem tego postępowania od początku było ustalenie wszystkich okoliczności związanych z tym pożarem, w tym przede wszystkim jego przyczyny oraz ewentualnych sprawców - powiedział.
Jak poinformował Nowak, "w ciągu tego roku dokonywaliśmy oględzin tej hali". - Najpierw oględzin zewnętrznych, następnie oględzin wewnętrznych. Były to oględziny na niespotykaną dotychczas skalę. Zabezpieczyliśmy szereg śladów, szereg dowodów, powołaliśmy zespół biegłych, którzy mają wydać opinie o przyczynach tego pożaru - wymieniał.
- Mamy trzy główne ustalenia. Po pierwsze ustaliliśmy, iż pożar przy hali Marywilskiej 44 to było podpalenie, a więc umyślny czyn człowieka polegający na podłożeniu ognia. Po drugie mamy pewne ustalenie, iż za tym podpaleniem stali członkowie zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze międzynarodowym. Ta grupa dokonała nie tylko tego podpalenia, ale jej działanie polegało na dokonywaniu tego rodzaju aktów sabotażu i dywersji - przekazał rzecznik. - Po trzecie ta grupa działała na zlecenie wywiadu Federacji Rosyjskiej - dodał.
Podejrzani Daniil B. i Oleksander V.
W obszernym komunikacie zamieszczonym na stronie Prokuratury Krajowej czytamy, że według śledczych pożar "był wynikiem podpalenia dokonanego przez członków zorganizowanej grupy przestępczej działającej na zlecenie wywiadu Federacji Rosyjskiej". Celem grupy było dokonywanie podpaleń obiektów wielkopowierzchniowych w państwach Unii Europejskiej. "Grupa ta jest odpowiedzialna również między innymi za podpalenie sklepu IKEA w dniu 9 maja 2024 roku w Wilnie" - podała PK.
Według śledczych, obywatele Ukrainy Daniil B. i Oleksander V. wchodzili w skład tej grupy.
"W ramach tej działalności, w dniu 11 maja 2024 r., Daniil B. otrzymał od przebywającego na terenie Federacji Rosyjskiej Oleksandra V. polecenie udania się w pobliże CH Marywilska 44 w Warszawie i nagrania pożaru hali oraz akcji służb gaśniczych i ratunkowych. Wydane polecenie wskazywało konkretną godzinę w nocy 12 maja 2024 r., o której wybuchnie pożar. Oleksander V. nakazał Daniilowi B. przesłanie mu zarejestrowanego nagrania w celu udokumentowania wykonania zadania oraz opublikowania go na rosyjskich portalach propagandowych. Daniil B. w całości wykonał zlecone mu zadanie" - informuje prokuratura.
Sabotaż i przestępstwa o charakterze terrorystycznym
Prokurator ogłosił Daniilowi B. zarzuty popełnienia dwóch przestępstw: udziału w zorganizowanej grupie mającej na celu popełnianie przestępstw sabotażu oraz przestępstw o charakterze terrorystycznym, polegających na wywoływaniu pożarów obiektów wielkopowierzchniowych (art. 258 § 2 kk); dokonywania aktów sabotażu i przestępstwa o charakterze terrorystycznym, wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, działając na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej (art. 130 § 7 kk). Za ten drugi zarzut grozi nawet dożywotnie więzienia.
Zarzuty te zostały podejrzanemu ogłoszone przez prokuratorów 29 kwietnia 2025 roku na Litwie, gdzie jest on tymczasowo aresztowany.
Prokurator sporządził również postanowienie o przedstawieniu takich samych zarzutów Oleksandrowi V. "O szczegółach zarzutów wobec Oleksandra V. nie informujemy, gdyż nie zostały one podejrzanemu ogłoszone. Według ustaleń przebywa on obecnie na terenie Federacji Rosyjskiej" - poinformowała Prokuratura Krajowa. "Na wniosek prokuratora sąd zastosował wobec Oleksandra V. środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Prokurator wszczął poszukiwania za podejrzanym listem gończym, a do Sądu Okręgowego w Warszawie skierował wniosek o wydanie wobec niego Europejskiego Nakazu Aresztowania" - dodano. Jak zastrzegła prokuratura, na obecnym etapie postępowania nie przedstawiono zarzutów osobom bezpośrednio odpowiedzialnym za wzniecenie pożaru.
33 sejfy, 48 kasetek z pieniędzmi, 8 bankomatów
Obszar oględzin spalonej hali obejmował sześć hektarów. Jak wyliczyła, PK w oględzinach wzięło udział 55 prokuratorów i 100 policjantów z Komendy Stołecznej Policji i innych jednostek garnizonu warszawskiego. Zabezpieczono dokumentację i monitoring, komputery i twarde dyski. Przesłuchano ponad 70 świadków oraz 530 pokrzywdzonych, którzy wynajmowali powierzchnie handlowe.
"W wyniku przeprowadzonych czynności oględzinowych w pogorzelisku zabezpieczono w sumie 33 sejfy i 48 kasetek z pieniędzmi, a także 8 bankomatów, w których znajdowało się łącznie prawie 1,2 mln zł. Dotychczas poszkodowanym zwrócono m.in. blisko 2 mln zł w formie niespalonych pieniędzy, blisko 1 kg złota w sztabkach i ponad 3 kg biżuterii" - wyliczyła prokuratura. Zebrane dowody zostały przekazane biegłym, którzy mają sporządzić opinię w czerwcu tego roku.
Podpalenie sklepu w Wilnie
W Mazowieckim Wydziale Zamiejscowym Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej prowadzone jest również inne śledztwo w sprawie aktów sabotażu dokonywanych między innymi podpalenia sklepu IKEA w Wilnie. Według prokuratorów Daniil B., na polecenie Oleksandra V. i Serhija Ch., dokonywał rozpoznania sklepów, które można podpalić. Ustalenia przekazywał Oleksandrowi V.
"W dniu 8 maja 2024 r. Daniil B., wspólnie z Oleksandrem H., wykonując polecenia oraz instrukcje Oleksandra V. i Serhija Ch., skonstruowali urządzenia zapalające umożliwiające zdalne wywołanie pożaru. Następnie Daniil B. pozostawił urządzenia te wraz z cieczą łatwopalną w sklepie IKEA w Wilnie. W nocy z 8 na 9 maja 2024 r. urządzenia te wywołały pożar sklepu IKEA. Także w tym przypadku Daniil B. otrzymał od Oleksandra V. i Serhija Ch. polecenie udania się w nocy w pobliże sklepu i nagrania pożaru oraz akcji służb ratunkowych" - czytamy w komunikacie.
W związku z tym Daniilowi B. i Oleksandrowi H. postawiono zarzuty z art. 258 § 2 kk oraz z art. 130 § 7 kk. "Obaj podejrzani zostali zatrzymani jeszcze w maju 2024 r. (Daniil B. na Litwie, Oleksander H. w Polsce). Wobec obu stosowany jest środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania" - podano.
Sporządzono też zarzuty wobec Serhija Ch. i Oleksandra V., ale ich nie ogłoszono, gdyż podejrzani przebywają w Rosji. Obaj są poszukiwani listami gończymi.
Pożar marketu budowlanego w Warszawie
To samo śledztwo dotyczy również podpalenia wielkopowierzchniowego marketu budowlanego w Warszawie (14 kwietnia 2024 roku). "Zgromadzony na miejscu zdarzenia materiał dowodowy pozwolił na ustalenie, że pożar był wynikiem umyślnego działania człowieka (podpalenia). Przeprowadzone w śledztwie czynności dowodowe, w tym wyniki oględzin, zapisy monitoringu oraz opinie biegłych różnych specjalności, dostatecznie uzasadniły podejrzenie, że sprawcą powyższego przestępstwa był obywatel Białorusi Stepan K." - czytamy w komunikacie.
Śledczy ustalili, że 13 kwietnia pozostawił on urządzenie umożliwiające zdalne wywołanie pożaru. W nocy doszło do jego uruchomienia. Stepan K. miał nagrać telefonem swoje działania, aby udokumentować akt sabotażu. "Ustalono, że podejrzany Stepan K. dokonał powyższego podpalenia działając na rzecz obcego wywiadu, tj. wywiadu Federacji Rosyjskiej, i na polecenie rosyjskich służb specjalnych" - przekazano.
Prokurator ogłosił Stepanowi K. zarzut dokonania na rzecz obcego wywiadu sabotażu oraz przestępstwa o charakterze terrorystycznym polegającego na umyślnym wywołaniu powyższego pożaru (art. 130 § 7 kk i art. 163 § 1 pkt 1 kk).
"Haniebny akt dywersji"
O szczegółach śledztwa w tej sprawie mówił w poniedziałek rano minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar. Zaznaczył w rozmowie z dziennikarzami, że jest ono "bardzo zaawansowane". - Część czynności w tym śledztwie przeprowadzanych była na terenie Litwy, część osób też właśnie tam jest zatrzymana. W stosunku do części wydane zostały listy gończe oraz Europejskie Nakazy Aresztowania - przekazał.
- Dotychczas zgromadzony materiał dowodowy - nie tylko jakieś pojedyncze dowody, ale szereg dowodów - wskazuje na to, że to była akcja organizowana, inspirowana i kierowana z terenu Federacji Rosyjskiej - podkreślił minister. Wyjaśnił, że udałoby się zgromadzić tak wielu informacji i dowodów, gdyby nie zatrzymania dokonane przez polskie i litewskie służby.
Odnosząc się do osób zatrzymanych oraz poszukiwanych w sprawie, minister wyjaśnił, że są to kilkuosobowe grupy. - Trudno powiedzieć, ile osób po stronie Federacji Rosyjskiej było zaangażowanych w planowanie tego działania. To były takie grupy zadaniowe kierowane prawdopodobnie przez funkcjonariuszy służb specjalnych Federacji Rosyjskiej, które wykonywały następnie działania na terenie Polski i Litwy - opisał Bodnar.
- Polskie władze będą konsekwentnie działały na rzecz tego, aby doprowadzić wszystkich do odpowiedzialności w tym osób, które kierowały tym haniebnym aktem dywersji - zapowiedział.
Jak dodał, w śledztwo zaangażowanych zostało ponad 50 prokuratorów, ponad stu policjantów, a także funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Sama akcja oględzin terenu pogorzeliska spowodowała, że udało się odzyskać dla osób poszkodowanych sporo gotówki i kosztowności. To też ważna okoliczność dla osób pokrzywdzonych sprawą - przypomniał.
Pożary w Polsce i Litwie
Minister mówił także o śledztwie w wywiadzie dla radiowej Trójki. Pytany o sprawców, poinformował, że są to osoby, które nawiązały współpracę z rosyjskimi służbami. - I oczywiście ich status trudno jest jednoznacznie określić, bo kim innym byli wykonawcy, kim innym były osoby, które dokumentowały, wysyłały nagrania potwierdzające to, że doszło do pożaru, a kim innym osoby zlecające - zaznaczył.
Poinformował też, że osoba powiązana z podpaleniem przy Marywilskiej była również zaangażowana w podobne wydarzenie w Wilnie - co wskazuje, że mogła to być osoba ściśle współpracująca, a nie przypadkowy wykonawca. - Ważne jest to, że ta osoba, która była związana z tym podpaleniem na Marywilskiej, też była związana z aktem podpalenia, jeśli chodzi o Wilno, czyli wygląda na to, że to był bardziej taki zaangażowany współpracownik - ocenił Bodnar.
Prokurator generalny zaznaczył, że z jednej strony podejrzanymi są osoby, które koordynowały działania ściśle powiązane ze służbami specjalnymi Federacji Rosyjskiej, a z drugiej - same te służby wyspecjalizowały się w rekrutowaniu ludzi za pośrednictwem mediów społecznościowych do wykonywania określonych zadań.
"Na zlecenie rosyjskich służb specjalnych"
W niedzielę wspólne oświadczenie w tej sprawie wydali minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar i minister spraw wewnętrznych i administracji, koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. Poinformowali, że od roku Mazowiecki Wydział Zamiejscowy ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej przy wsparciu Komendy Stołecznej Policji i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadzi intensywne śledztwo wyjaśniające okoliczności tego zdarzenia. "Polskie służby współpracują ze stroną litewską, gdzie również część sprawców realizowała działania dywersyjne" - dodali.
Ministrowie podali, że do prowadzonego śledztwa zaangażowano nadzwyczajne środki: w oględzinach na terenie pogorzeliska, trwających łącznie 121 dni, wzięło udział 55 prokuratorów i 100 policjantów, wspieranych przez ekspertów i techników, przesłuchano ponad 70 świadków oraz 530 pokrzywdzonych.
"Obecnie, na podstawie zgromadzonych dowodów wiemy, że pożar był efektem podpalenia dokonanego na zlecenie rosyjskich służb specjalnych. Mamy pogłębioną wiedzę na temat zlecenia i przebiegu podpalenia oraz sposobu jego dokumentowania przez sprawców. Działania ich były organizowane i kierowane przez ustaloną osobę przebywającą w Federacji Rosyjskiej. Część sprawców przebywa już w areszcie, pozostali są zidentyfikowani i poszukiwani. Prokuratura, Policja i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego kontynuują czynności śledcze i operacyjne mające na celu ich ujęcie" - przekazali ministrowie.
"Wiemy już na pewno, że wielki pożar na Marywilskiej był efektem podpalenia na zlecenie rosyjskich służb. Działania koordynowane były przez osobę przebywającą w Rosji. Część sprawców przebywa już w areszcie, reszta została zidentyfikowana i jest poszukiwana. Dopadniemy wszystkich" - napisał w niedzielę na portalu X premier Donald Tusk.
Około dwa tysiące poszkodowanych kupców
Do wybuchu pożaru budynku Centrum Handlowego Marywilska 44 w Warszawie doszło 12 maja 2024 r. Liczba kupców poszkodowanych w wyniku pożaru oraz ich pracowników szacowana jest na około 2 tys. osób.
Śledztwo w sprawie pożaru zostało wszczęte 13 maja 2024 r. Oględziny pogorzeliska rozpoczęto 30 lipca 2024 r., po uprawomocnieniu się decyzji nadzoru budowlanego zezwalającej na rozbiórkę spalonej hali. W śledztwie zabezpieczono ślady i przedmioty, które mogły mieć związek z wybuchem pożaru.
Autorka/Autor: kk, b
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24