Wstrząs o sile 5,8 stopni w skali Richtera miał miejsce w nocy z poniedziałku na wtorek w zachodniej Bułgarii. - Bułgarzy spanikowali - mówi Adam Malinowski, Polak mieszkający w Sofii. Minister spraw wewnętrznych Cwetan Cwetanow zaznaczył, że nie ma ofiar, duże są jednak straty materialne.
Epicentrum zlokalizowano w okolicach oddalonego o około 20 km na zachód od Sofii miasta Pernik, zaś ognisko wstrząsów znajdowało się na głębokości 9,1 km. Po pierwszym wstrząsie odnotowano jeszcze co najmniej 15 słabszych.
Wstrząsy w Bułgarii były odczuwane jako bardzo silne - zauważyli je mieszkańcy całego terytorium kraju.
Panika w stolicy
- Bułgarzy spanikowali. W godz. 3.00-4.00 na ulicach Sofii tworzyły się korki, ludzie próbowali wyjeżdżać z miasta - mówi Malinowski. - Nie za bardzo wiedziano, jak reagować - dodaje.
Bez ofiar, ze stratami
Jak podkreślają lokalne władze, nie ma ofiar trzęsienia. Nie brakuje jednak starat materialnych. Bułgarskie media donoszą o pękniętych lub zburzonych ścianach i kominach oraz popękanych szybach w oknach. W wielu domach, także w Sofii, z półek spadały przedmioty, a po podłodze przesuwały się sprzęty.
Nie ma związku z Włochami
Według Nikołaja Miłoszewa z Instytutu Geofizyki Bułgarskiej Akademii Nauk, nie można mówić o związku między wstrząsami w Bułgarii a niedawnym silnym trzęsieniem ziemi we Włoszech, w którym siedem osób zginęło, a ponad trzy tysiące straciły dach nad głową.
Autor: map/mj / Źródło: PAP, TVN24