Bagaż, w którym był granat, nie został sprawdzony w bezpiecznym miejscu, ale przewieziony do terminalu i prześwietlony w punkcie kontroli bezpieczeństwa. Równolegle, tuż obok, cały czas trwała kontrola pasażerów. - Trudno uwierzyć w taki poziom lekceważenia istniejących procedur - komentuje Wojciech Majer, był szef policyjnych antyterrorystów.