Podczas odprawy stwierdzili, że mają w bagażu bombę. Jednego dnia dwaj na warszawskim Okęciu. Za swoje zachowanie i żarty mężczyźni zostali ukarani mandatami. Musieli też zmienić wakacyjne plany. Nigdzie już bowiem nie polecieli.
W ostatnią sobotę, 3 sierpnia, dwóch mężczyzn przed wylotem na wypoczynek postanowiło "zażartować".
- 48-letni mieszkaniec Warszawy przed odlotem do Heraklionu oświadczył, że w jego bagażu znajduje się bomba. Półtorej godziny później kolejny pasażer, tym razem 55-letni mieszkaniec powiatu białobrzeskiego odlatujący do tunezyjskiej Enfidhy, powiedział, że w walizce "prócz bomby nie ma nic" - poinformowała rzeczniczka Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej Dagmara Bielec. Jak dodała, wobec obu mężczyzn interweniowali funkcjonariusze z Grupy Interwencji Specjalnych z Placówki Straży Granicznej Warszawa-Okęcie, wszczynając odpowiednie procedury bezpieczeństwa oraz poddając ich bagaże szczegółowej kontroli pod kątem pirotechnicznym.
Z mandatami zostali na lotnisku
- Wynik sprawdzenia był negatywny. Podczas rozmowy z funkcjonariuszami Straży Granicznej każdy z nich tłumaczył się, że to był "głupi żart". Przewoźnicy obsługujący odprawy na poszczególne rejsy podjęli decyzję o wycofaniu mężczyzn z listy pasażerów. Zostali również ukarani mandatami karnymi zgodnie z art. 210 ust. 1 pkt. 5a Ustawy Prawo Lotnicze (czyny zagrożone karą grzywny - red.) - podsumowała Bielec.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Nadwiślański Oddział Straży Granicznej.