Do incydentu doszło w środę, 11 września po południu. - Po otrzymaniu informacji od dyżurnego portu o pozostawionych dwóch podejrzanych bagażach, na miejscu pojawili się funkcjonariusze-pirotechnicy z Grupy Interwencji Specjalnych Placówki Straży Granicznej Warszawa-Okęcie. Porzucone walizki nie posiadały zawieszek bagażowych, podjęto próbę ustalenia ich właściciela poprzez rozpytanie osób znajdujących się w pobliżu miejsca, a także poprzez nadanie przez rozgłośnię lotniskową komunikatów z prośbą o zgłoszenie się ich właściciela – przekazuje w komunikacie Dagmara Bielec, oficer prasowy Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej. - Niestety, ani podjęte czynności, ani zapis kamer przemysłowych CCTV nie pozwoliły na odnalezienie właściciela. Dlatego przystąpiono do przeprowadzenia ewakuacji, a następnie rozpoznania pirotechnicznego przedmiotów – dodaje.
PRZEZYTAJ: Lotnisko Chopina z ważną informacją dla "sąsiadów".
Nie było opóźnień
Obie walizki sprawdzono przy użyciu urządzenia rentgenowskiego, psa służbowego przeszkolonego do wykrywania materiałów wybuchowych i broni, robota pirotechnicznego oraz manualnie. Znajdowały się w nich tylko rzeczy osobiste i elektronika.
Na szczęście czynności minersko-pirotechniczne nie spowodowały opóźnień w operacjach lotniczych. Bagaże wraz z zawartością zostały przekazane pracownikom Służby Ochrony Lotniska.
W związku z czynnościami ewakuowano łącznie około tysiąca osób.
Nie zostawiaj swojego bagażu bez opieki! Każdy bagaż bez widocznego nadzoru traktowany jest przez służby lotniskowe jako potencjalne zagrożenie, co wiąże się z wszczęciem odpowiednich procedur bezpieczeństwa, takich jak: wyznaczenie strefy bezpieczeństwa, rozpoznanie pirotechniczne, a nawet ewakuacja portu. Procedury te mogą spowodować opóźnienia lotów. Ponadto za pozostawienie bagażu bez opieki grozi 500-złotowy mandat.
ZOBACZ: Przyszłość Lotniska Chopina. 700 samolotów w ciągu doby, na więcej brakuje miejsca.
Autorka/Autor: pop
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: NOSG