Wielkopolska

Wielkopolska

Ksiądz leżał we krwi, dzieci uciekały w popłochu. "Nowak, co ci strzeliło do głowy?"

Jak on czyta, przecież litery są do góry nogami - usłyszał rozmowę dwóch dziewczynek Wawrzyniec Nowak. Siedział na schodkach przy ołtarzu, nawet nie spostrzegł, że w nerwach źle ujął książeczkę do nabożeństwa. Zaklął w myślach. Przez jego nieuwagę cały plan mógł spalić na panewce. Gdy ksiądz Stanisław ruszył w stronę ambony, Nowak wyciągnął spod płaszcza rękę, w dłoni - browning. Chwilę później ciszę wśród dzieci w kościele przerwał huk wystrzału.