Znęcanie się przybierało różne formy. Od "zwyczajnego" bicia po zamykanie na długie godziny w betonowej klitce, gdzie nie dało się usiąść, albo w piwnicy ze szczurami. Do tego brak snu, nakaz stania w celi przez cały dzień, zmuszanie do jedzenia odrażających "posiłków". Dzisiaj Ludmiła mało śpi, gotowanej potrawy nie weźmie do ust. Płakać nie potrafi. Została uwolniona po trzech latach - dokładnie po tysiącu stu czterech dniach tortur.