Tragedia gruzińskiego saneczkarza, który wypadł z sanek i uderzył w barierę, wstrząsnęła polską reprezentacją, a najbardziej - co zrozumiałe - saneczkarzem, Maciejem Kurowskim. - Teraz się boję - mówi Polak, który miał startować po Nodarze Kumaritaszwilim.
Piątkowy trening saneczkarzy skończył się tragedią. 21-letni Gruzin Nodar Kumaritaszwili przy prędkości około 140 km/h, wypadł z toru, uderzając w betonową barierę. Lekarze podjęli natychmiastową akcję reanimacyjną. Bezskutecznie.
Po wypadku na torze strachu przed sobotnim startem nie ukrywa nasz reprezentant w tej dyscyplinie, Maciej Kurowski. - Nie widziałem wypadku, bo stałem tyłem. Gdy się odwróciłem, Gruzin leżał już na torze. On startował przede mną, po wypadku trening przerwano. To się stało na samym końcu trasy, na ostatnim wirażu, gdy osiąga się najwyższe prędkości - mówi Polak.
Organizatorzy nie zadbali?
Kurowski uważa, że tor jest bardzo szybki i organizatorzy mogli go lepiej zabezpieczyć. Po wypadku Gruzina odczuwa strach, zwłaszcza że sam na torze w Whistler miał wypadek. - Teraz się boję. Dzisiaj spotkam się z psychologiem. Jutro wystartuję, jeśli w ogóle zawody nie zostaną odwołane. Na pewno jednak trudno będzie mi się skoncentrować - mówi.
Dodatkowo polski saneczkarz niepokoi się, bo wywrotki na torze zaliczają nawet najlepsi. - Tu się osiąga bardzo duże prędkości i najmniejszy błąd może doprowadzić do groźnej sytuacji. Liczy się nawet ruch palca - dodaje Kurowski.
Nowy i już feralny
Tor u podnóży góry Blackcomb zbudowano specjalnie na igrzyska. O olimpijskie medale będą tu rywalizować bobsleiści, saneczkarze i skeletoniści.
Już podczas pierwszych treningów przeprowadzonych tu w listopadzie 2008 roku doszło do kilku wypadków. Poważnego urazu doznał tam między innymi czterokrotny mistrz świata Niemiec Felix Loch, do którego należy też rekord szybkości uzyskany na tym torze - 153,98 km/godz.
ŚLEDŹ IGRZYSKA W TVN24.PL www.tvn24.pl/igrzyska
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, foto:PAP/EPA