Sobota 11 października, 21:00Kazimierz Marcinkiewicz uspokaja (z Londynu): kryzys gospodarczy Polski nie dotknie. Zdaniem byłego premiera możemy nawet na nim skorzystać, o ile polskie banki utrzymają płynność finansową, a rząd przypilnuje gospodarki. - W Londynie odczuliśmy kryzys, ludzie wyraźnie przestali ufać bankom i rynkom. Na szczęście Polska i spora cześć Europy centralnej będzie poza tym kryzysem – prognozuje pracujący obecnie w londyńskim banku były premier.
Możemy zyskać na kryzysie
Z czego wynika jego optymizm? Zdaniem Marcinkiewicza możemy za to dziękować konserwatyzmowi naszych banków, które nie pożyczały pieniędzy tak ryzykownie, jak amerykańskie. – W Polsce wciąż jest pieniądz, są depozyty, zdrowy system bankowy. Chodzi o to by zachować płynność finansową, i by banki zza granicy nie wyciągały pieniędzy z oddziałów w Polsce. Tego musi dopilnować rząd i Komisja Nadzoru Finansowego. Ale jestem spokojny: będzie spowolnienie, ale kryzysu nie będzie – stwierdził były premier w „Magazynie 24 godziny”. Według niego, Polska w czasach kryzysu na rynkach Wschodu i Zachodu powinna pokazać się jako kraj stabilny, dobrze rozwijający się gospodarczo. - Przy odpowiednich działaniach NBP, rządu i ministerstwa finansów Polska może wyjść z tego krachu obronną ręką i dogonić gospodarczo świat – prognozuje optymistycznie Kazimierz Marcinkiewicz. Konfliktowi winny prezydent Pytany o kolejne ochłodzenie na linii prezydent-premier, spowodowane sporem o to, kto ma jechać do Brukseli na szczyt UE, stwierdził: - Przestańmy się spierać o drobiazgi, niepotrzebne, głupie sprawy, bo świat się z tego śmieje. Jest jasno napisane w konstytucji, że to rada ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną. Kompetencje prezydenta są trzy: ratyfikacja umów międzynarodowych, mianowanie ambasadorów i przyjmowanie listów uwierzytelniających. I to wszystko – wyliczył były premier. Według niego winę za konflikt ponosi otoczenie prezydenta. – Jego dwór zachowuje się jak bokserzy, którzy chcą być w ciągłym zwarciu z rządem. Nie potrzeba nam tak głupich powodów do sporów. Ani prezydent Niemiec, ani królowa brytyjska nie latają na europejskie szczyty, mimo że są głowami państw – przypomniał były premier. „Polska piłka rozłożona na czterech łopatkach”