Poniedziałek, 19 kwietnia - Każdy z nas patrzy na to, co robi konkurencja. Nie możemy powiedzieć, ze nabieramy powietrza w płuca i przeżyjemy jakoś te dwa i pół miesiąca nie dotykając nikogo - mówił w TVN24 Paweł Poncyliusz z PiS. Dodał, że nie wyobraża sobie kampanii bez kandydatów partyjnych, ale konkretnych nie chciał typować.
W katastrofie po Smoleńskiem PiS i SLD straciły kandydatów na prezydenta w nadchodzących wyborach. Datę przyspieszonych wyborów marszałek Komorowski ma wyznaczyć 21 kwietnia, co oznacza, że odbędą się one 20 czerwca. Normalnie odbyłyby się jesienią. Zewsząd pojawiają się pytania o charakter kampanii, nowych kandydatów PiS i SLD, czy ewentualne nowe scenariusze wyborcze. Paweł Poncyliusz w "Rozmowie Rymanowskiego" TVN24 dał do zrozumienia, że atmosfera "pojednania" ustąpi pragmatyzmowi.
- Nie wyobrażam sobie żeby nie było kandydatów partyjnych - mówił. - Każdy z nas patrzy na to co robi konkurencja, co robi Platforma, co robi PSL. Nie możemy powiedzieć, ze nabieramy powietrza w płuca i przeżyjemy jakoś te dwa i pół miesiąca nie dotykając nikogo i idąc trochę za taką namową marszałka Komorowskiego zgody narodowej, kiedy mamy po drugiej stronie partie, które bezwzględnie i konsekwentnie realizują projekty polityczne - wyjaśniał.
"Ta decyzja pokaże jego odpowiedzialność za Polskę"
Zarówno Poncyliusz, jak i Bartosz Arłukowicz z klubu Lewicy nie chcieli wskazać kandydatur swoich ugrupowań. Zaznaczali, że nie to w tej chwili jest najważniejsze.
- To nie jest taka wielka sprawa. Póki nie pożegnamy kolegów, to nie możemy mówić, ani głośno myśleć, o tym - powiedział Paweł Poncyliusz. Pytany wprost o kandydowanie Jarosława Kaczyńskiego, odparł: - Ta decyzja pokaże jego poczucie odpowiedzialności za Polskę.
Bartosz Arłukowicz jeszcze bardziej bronił się przed wskazaniem kandydata swojej partii. - Nie było ani jednego spotkania w partii na temat niż od tego, jak pomagać - mówił. Nie wykluczał jednak przedstawianego przez lidera SLD Grzegorza Napieralskiego scenariusza o kandydacie ponadpartyjnym. - Ta tragedia powinna powodować zmiany - stwierdził.
"Komorowski jak zaprogramowany"