Nowe zapadlisko na terenie gminy Wapno (woj. wielkopolskie) jest już ogrodzone płotem. Wszystko po to, by zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom i turystom. Tuż po tym, jak w ubiegłym tygodniu zapadła się ziemia, zamknięto pobliskie przedszkole. Są kolejne decyzje w sprawie placówki.
Nowe zapadlisko w Wapnie (woj. wielkopolskie) ma szerokość 30 metrów, a głębokość prawdopodobnie nawet kilkudziesięciu metrów. To największe zapadlisko, jakie powstało tam od 2007 roku.
Po rozmowach władz gminy z wojewodą wielkopolskim podjęto decyzję o ogrodzeniu płotem całego zapadliska. Prace miały się zakończyć w niedzielę, ale przebiegały na tyle sprawnie, że już wszystko jest gotowe. Do tego celu wykorzystano 750 metrów bieżących ogrodzenia. - Ten płot gmina Wapno stawia w ramach zarządzania kryzysowego. To jest to, na co w tej chwili możemy sobie pozwolić – mówi Maciej Kędzierski, wójt gminy Wapno.
Tuż po tym, jak gmina otrzymała zgłoszenie o zapadlisku, wójt profilaktycznie zamknął przedszkole, które znajduje się w strefie zagrożenia. Budynek stoi około 500 metrów od zapadliska. Jak dowiedziała się reporterka TVN24, w najbliższy poniedziałek dzieci mają wrócić do placówki, co budzi obawy dyrektorki przedszkola. - Opieranie swojego losu na tym, że się nic nie stanie i że funkcjonujemy na minie, to takie trochę igranie z losem. Sygnałów i ostrzegawczych symptomów w budynku na przestrzeni tych dziesięciu lat było wiele – mówi Elżbieta Kujawa, dyrektorka przedszkola w Wapnie.
Decyzję o otwarciu przedszkola wójt podjął w oparciu o opinię Urzędu Górniczego w Poznaniu.
Przedszkole w nowym miejscu?
Jak mówi Kędzierski, już z raportu powstałego w 2014 roku wynikało, że przedszkole nie powinno dłużej funkcjonować w tym budynku. - Teren "gipsiaka" i wokół przedszkola to obszary o największym zagrożeniu. Ówczesny wójt Andrzej Bąk działał w kierunku przenosin, ale jego następca pomysł porzucił, a nawet w 2016 roku przeniósł do tego budynku bibliotekę – tłumaczy.
On do pomysłu przenosin wrócił. - W styczniu 2019 roku zacząłem zajmować się przenosinami przedszkola – wyjaśnia. Jako że na budowę nowego budynku nie miał środków, podjął - jak sam mówi - "trudną decyzję" o wypowiedzeniu umowy warsztatom terapii zajęciowej, które od marca przeniosły się do Gołańczy.
W budynku trwają jeszcze prace. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to za dwa miesiące przedszkole zostanie przeniesione do innego, bezpiecznego miejsca. Do tego czasu placówka ma działać w dotychczasowym miejscu.
- Czas ucieka nieubłaganie, a my czekamy. Czy czas będzie łaskawy? Tego nie wiem – ocenia Elżbieta Kujawa, dyrektorka przedszkola w Wapnie.
- Czyli liczycie na to, że przez te dwa miesiące nic się nie wydarzy? – dopytywała reporterka TVN24.
- A co możemy w tym momencie zrobić. Liczyć? Nie wiem – dodała dyrektorka.
Lej pod lupą geologów
Powstałe 27 lutego zapadlisko zmierzyli specjaliści. Średnica leja wynosi niemal 30 metrów. Jaka jest jego głębokość? Tego nie wiadomo. - Jest on bowiem zalany przez wodę gruntową, której lustro znajduje się 5,5 metra poniżej krawędzi zapadliska. Bezpośrednia ocena głębokości, z powodu poważnego zagrożenia osunięciami gruntu, przynajmniej na razie, nie jest możliwa. Wiadomo jednak, że głębokość zapadliska może sięgać nawet kilkudziesięciu metrów – tłumaczy Krystian Lisiak z Państwowego Instytutu Geologicznego – Państwowego Instytutu Badawczego (PIG-PIB).
Skąd się wzięło? Na razie przyczyny powstania zapadliska nie są znane. - Można przypuszczać, że w wyniku dużej dostawy słodkiej wody opadowej do gruntu doszło do rozpuszczenia części gipsu lub soli z wysadu solnego znajdującego się pod miejscowością Wapno. To z kolei spowodowało zapadnięcie się ziemi – przyznaje Krystian Lisiak z PIG-PIB.
Wydobywali tu gips i sól
Kopalnia gipsu w Wapnie funkcjonowała ponad sto lat, w latach 1828-1932. Przez 21 lat równolegle wydobywano tu gips i sól. Kopalnię soli zamknięto po tym, jak w sierpniu 1977 roku doszło do katastrofy górniczej, w wyniku której zniszczona została znacząca część miejscowości. Wapno miało wtedy ponad trzy tysiące mieszkańców. Połowa z nich wyjechała. Proponowano im pracę w innych kopalniach i mieszkania. - 900 osób wyjechało do Piły, ze 150 do Wągrowca, sporo osób osiadło w Kłodawie, część pojechała na Dolny Śląsk, do górnictwa miedziowego, wielu też wyjechało za granicę. Niektórzy przekształcili się zawodowo – wyliczał Zbigniew Grabowski, były wójt gminy Wapno.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Urząd Gminy w Wapnie