Jego obecność podczas uroczystego wręczania ministerialnej teki Andrzejowi Czumie była sporym zaskoczeniem - podobno nawet dla samego ministra. Ale Janusz Korwin-Mikke podkreślał, że nie mógł sobie odmówić takiej przyjemności, bo "nieczęsto członkiem rządu zostaje tak przyzwoity człowiek". Teraz jednak Korwin-Mikke stawia przed ministrem konkretny cel i apeluje: - Nie rezygnuj z pomysłu łatwiejszego oddawania broni w ręce Polaków!
Swój apel lider Unii Polityki Realnej, jak zazwyczaj, opakowuje bardzo oryginalnymi argumentami. - Życie jest prostsze kiedy wolno mieć broń, a nie kiedy się ten dostęp kontroluje. Nie przejmowałbym się, że większość Polaków - według sondaży - jest innego zdania. Gdyby zapytać ich, czy chcą żeby był szerszy dostęp do mercedesa, to też większość powiedziałaby nie. Żeby sąsiad nie miał - przekonywał w Poranku TVN24.
Mężczyzna i jego narzędzie gwałtu
Korwin-Mikke chce, by minister sprawiedliwości Andrzej Czuma nie rezygnował ze swojego projektu ustawy, która w jego ocenie gwarantowałaby Polakom większe bezpieczeństwo, i walczył o łatwiejszy dostęp do broni. Szansy, że tak się właśnie stanie lider UPR upatruje w długim pobycie Czumy w USA - jak przekonuje, tam miał on okazję przesiąknąć przekonaniem, że pistolet zawsze warto mieć w kieszeni.
- Bandyta zawsze ma broń. A w Arizonie, gdzie przypada 2,5 sztuki broni na jednego mieszkańca, każdy bandzior wie, że nic nie może zrobić, bo zostanie zastrzelony - przekonywał Korwin-Mikke. A argumenty, że przysłowiowy Kowalski wcale nie będzie czuł się bezpieczniej wiedząc, że wszyscy dookoła niego mają na ulicy pistolety, nie robiły na nim specjalnego wrażenia. - A jak się czują kobiety, które widzą, że każdy mężczyzna ma przy sobie narzędzie gwałtu? - retorycznie pytał Korwin-Mikke.
"Robił swoje"
Dlaczego tak ważne było dla niego, by uczestniczyć w piątkowej uroczystości wręczenia Andrzejowi Czumie ministerialnej teki? Bo nowy minister sprawiedliwości to w ocenie Korwina-Mikkego osoba, która robiła swoje, nie pchała się na świeczniki, a została po prostu zauważona. Takie scenariusze w demokracji - według lidera UPR - nie zdarzają się często.
- Jednym z podstawowych problemów demokracji, która jak wiadomo jest najgłupszym ustrojem na świecie, to to, że władza trafia do ludzi, którzy jej chcą. A podstawowa zasada powinna brzmieć: Siedź w kącie, a znajdą Cię - przekonywał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24