Nasi przeciwnicy próbują wmówić ludziom, że różnego rodzaju nasze zapowiedzi są niewiarygodne, a to, co już się stało, na dłuższą metę jest nie do utrzymania - mówił w Radomiu Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości. Dodał, że obrane przez PiS cele nie są celami "na jedną kadencję", tylko na "trzy, cztery".
Jarosław Kaczyński w swoim wystąpieniu w Radomiu w środę zwracał uwagę, że 13 października, czyli w dniu wyborów, zapadnie decyzja "co do przyszłości naszego kraju, decyzja co do przyszłości dobrej zmiany i tego wszystkiego, co się z nią łączy".
- Myśmy przed wyborami, ale także i w trakcie kadencji wiele obiecali i każdy musi powiedzieć, że przynajmniej miażdżąca większość tych obietnic została wykonana - podkreślił prezes Prawa i Sprawiedliwości.
"Późny postkomunizm"
Zaznaczył, że bez wiarygodności, wykonywania obietnic "cały mechanizm demokracji, mechanizm wyborczy jest bez znaczenia". - Wybory zmieniają się w pewnego rodzaju rytuał - każdy coś tam mówi. Wyborcy przypadkowo, na podstawie jakichś swoich osobistych sympatii czy antypatii, ale bez podstawy merytorycznej głosują (...) i to wszystko razem zwykle służy temu, by trwało to, co było przedtem, a w naszym wypadku, bo nie chcę tutaj oceniać innych krajów, to co trwało przedtem, to był postkomunizm, a dokładniej późny postkomunizm - oświadczył.
W jego ocenie był to ustrój nieefektywny i jednocześnie bardzo niesprawiedliwy. - Ustrój, który wiódł Polskę w naprawdę złą stronę. Myśmy tę drogę postkomunizmu zatrzymali i odwrócili - mówił.
Kaczyński: PiS gwarantem utrzymania "wielkiego programu społecznego"
Kaczyński przekonywał, że PiS jest gwarantem, iż "wielki program społeczny" będzie podtrzymany. - Żeby to mogło postępować, żeby to wszystko, co społeczeństwo otrzymuje - w ogromnej większości dzięki pracy, to chciałbym podkreślić - musimy mieć rozwój, musimy mieć dobre tempo rozwoju - mówił. Według prezesa PiS można utrzymać wzrost "na przyzwoitym poziomie, tak mniej więcej około czterech procent". To wystarczy - dodał - "żeby pójść w stronę dużych państw europejskich".
- Ten rozwój musi być rozwojem prowadzonym w sposób szczególny. Musimy odrzucić - i odrzucamy - konsekwentnie politykę polaryzacyjno-dyfuzyjną. Nie rozwój tylko w wielkich ośrodkach, ale także w całym kraju, wyrównywanie poziomów - mówił.
"To jest droga na trzy, cztery kadencje"
- Wiele osób w naszej ojczyźnie nie pamięta tego określenia, które kiedyś funkcjonowało dość szeroko. Państwo dobrobytu; państwo funkcjonujące na zachodzie Europy, w różnych innych miejscach świata. Państwo, które doprowadziło do tego, że różnice pomiędzy grupami społecznymi zmniejszyły się, że bardzo poprawiła się sytuacja grup pracowniczych, które w każdym społeczeństwie mają większość - podkreślił lider PiS.
Jak zaznaczył, "jeśli mówimy o polskiej wersji państwa dobrobytu, to mówimy o celu, ale mówimy także o drodze". - Drodze do tego celu. Drodze, którą musimy przebyć, aby nasz poziom życia, poziom płac, tego, co mamy w kieszeni, był mniej więcej taki, jak ten na Zachodzie - wyjaśnił.
Podkreślił również, że obrane przez PiS cele nie są celami "na jedną kadencję". - To jest droga na trzy, cztery kadencje. W ciągu trzech, czterech kadencji przynajmniej średni poziom w Unii Europejskiej możemy osiągnąć. Tylko to wymaga sprawnego państwa - przekonywał Kaczyński w Radomiu.
"To jest kłamstwo wyjątkowo wręcz bezczelne"
Prezes PiS mówił również, że "nadzieja" na zwycięstwo jego formacji w październikowych wyborach parlamentarnych jest "atakowana" przez przeciwników Prawa i Sprawiedliwości. - Oni próbują wmówić ludziom, że różnego rodzaju nasze zapowiedzi są niewiarygodne. Jednocześnie próbują nawet wmówić, że to, co już się stało, to też na dłuższą metę jest nie do utrzymania. To wszystko opiera się na mówieniu nieprawdy, a często na tym, co ta nowopolszczyzna nazywa fake newsami - ocenił.
Jego zdaniem taka narracja dociera do ludzi. - Chodzi o to, by nasi wyborcy, ale w ogóle wyborcy polscy decydowali o tym, na kogo postawią, komu oddadzą swój głos na podstawie tego, co jest na podstawie faktów, a nie różnego rodzaju zabiegów, manipulacji, propagandy w najgorszym tego słowa znaczeniu - mówił szef PiS.
Dodał, że "przeciwnicy" PiS mówią, że "za chwilę to wszystko doprowadzi do jakiejś katastrofy". - Otóż to jest kłamstwo.(...) To jest kłamstwo wyjątkowo wręcz bezczelne - stwierdził prezes PiS.
Autor: ads//now / Źródło: PAP