System kodujący rozmowy prezydenta i premiera został zastawiony, bo producent ma długi - informuje "Rzeczpospolita". ABW zapewnia jednak w oświadczeniu, że system jest w pełni bezpieczny.
Jak pisze "Rzeczpospolita" system niejawnej łączności telefonicznej (szyfrujący połączenia z telefonów stacjonarnych), o którym mowa nosi nazwę Sylan. To on chroni rozmowy prezydenta i premiera z głowami innych państw czy z polskimi dyplomatami z zagranicznych placówek przed podsłuchami obcych służb.
Sylana stworzyli polscy naukowcy z firmy TechLab 2000, ale z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że mogło dojść do utraty kontroli nad dokumentacją systemu. - TechLab musiał pożyczyć pieniądze, by skończyć prace nad Sylanem.
A zrobił to... pod zastaw swego wynalazku. Ponieważ pieniędzy nie oddał, system przejęła inna polska spółka – Biatel (brała udział w budowie m.in. światłowodu jamalskiego). I to w jej rękach znalazły się teraz tajemnice technologii chroniącej rozmowy polskich polityków najwyższego szczebla - pisze gazeta.
Śledczy badają
W sierpniu 2009 r. ABW powiadomiła prokuraturę o ujawnieniu tajemnicy służbowej. Jak tłumaczy ppłk Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, rzeczniczka agencji, ma to związek "z udzieleniem przez firmę Biatel pożyczki firmie TechLab 2000 pod zastaw dokumentacji technicznej i certyfikacyjnej urządzeń wchodzących w skład systemu Sylan".
– Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte 14 października – potwierdza "Rz" Mateusz Martyniuk z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Wszystko pod kontrolą
W wydanym po południu oświadczeniu ABW uspokaja, że wszystko jest pod kontrolą. "System niejawnej łączności rządowej jest w pełni bezpieczny, zaś służby odpowiedzialne za jego funkcjonowanie stale monitorują jego niezawodność i zdecydowanie reagują na potencjalne zagrożenia. Zapewnienie bezpiecznej łączności najważniejszym osobom w państwie jest jednym z priorytetów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego" - czytamy w komunikacie.
ABW wdraża obecnie zupełnie nowy system łączności rządowej.
Doszło do wycieku?
Płyta z dokumentami technologicznymi systemu od dnia podpisania umowy znajduje się w kancelarii tajnej Biatelu. Dane są zakodowane, a klucz do ich otwarcia jest w kancelarii notarialnej.
Oficer ABW cytowany przez "Rz", który zna dokumenty sprawy, nie wyklucza jednak, że pracownicy Biatelu mogli bezprawnie zapoznać się z cenną technologią. – Podejrzewamy, że mogło dojść do nieautoryzowanego otwarcia płyty. Nie wierzę, że prezes giełdowej spółki, jaką jest Biatel, bez sprawdzenia zawartości płyty zgodził się podpisać umowę na kilka milionów – uważa.
– Gdyby doszło do jakiegokolwiek wycieku technologii, np. do obcych służb, to pewnie dziś siedziałbym za kratkami – odpiera zarzuty Stanisław Kalankiewicz, prezes Biatelu.
Wartość dokumentacji Sylana szacowana jest na kilka–kilkanaście milionów dolarów.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24