Szpitalne sale w wakacje zapełniają się starszymi ludźmi. Oddają je tam rodziny, aby pod pretekstem choroby zapewnić sobie spokojne wakacje. Właściwie nie mają alternatywy, bo w Polsce nie ma systemu opieki krótkoterminowej - alarmuje "Dziennik".
Sygnały o podobnych praktykach przychodzą z wielu części kraju. Zdzisław Janowiak, dyrektor Szpitala Powiatowego w Tczewie (woj. pomorskie), szacuje, że liczba starszych ludzi, którzy podczas wakacji trafiają do jego placówki jest o 10 proc. wyższa niż w ciągu roku. - Bywają dni, że przyjmujemy nawet siedem nowych osób - mówi "Dziennikowi".
Szpital - przechowalnia
W przypadku osoby starszej, gdy bliscy alarmują, że dzieje się z nią coś złego - wymioty albo biegunka - nie możemy odmówić hospitalizacji i zostawiamy ją na obserwacji
Gorzej jak słowa muszą być potwierdzone przez objawy i bliscy specjalnie wywołują zaburzenia u starszej osoby. - Wystarczy dzień nie dać jej jeść albo pić i już ma zaburzone elektrolity i kwalifikuje się do hospitalizacji - wyjaśnia gazecie Marcin Kasprzyk, lekarz internista Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. M. Kopernika w Łodzi. Z jego szacunków wynika, że na łódzkim oddziale leży obecnie około dziesięciu podrzuconych na wakacje starszych osób.
Po okresie obserwacji, szpital próbuje się skontaktować z rodziną, by odebrała chorego. - Okazuje się, że podano nam fałszywy numer kontaktowy, a dom zamknięty jest na cztery spusty, bo córka wybrała się do Niemiec. Pacjent zostaje więc u nas dłużej, bo przecież nie możemy go zostawić bez opieki - wyjaśnia prosząca o anonimowość pielęgniarka ze Szczecina.
Oddanie takich osób do domu opieki nie wchodzi w grę - tam po prostu nie ma wolnych łóżek. - Na miejsce w zakładach opiekuńczo-leczniczych czeka się miesiącami - żali się "Dz" lekarz Marcin Kasprzyk.
Nie ma alternatywy
Jedyne porównanie, jakie przychodzi mi do głowy, to że tych ludzi traktuje się tak samo jak psy podrzucane w wakacje do schronisk i przywiązywane do drzew w lesie.
Ale też te same osoby przyznają, że nie do końca należy piętnować tylko zachowanie rodzin, bo w Polsce nie ma żadnego systemu, który gwarantowałby pomoc rodzinom opiekującym się starszymi. Pozostawione są same sobie - brak im opieki nie tylko w wakacje, ale i w normalne dni.
- Ludzi starszych będzie przybywać i jeśli czegoś natychmiast nie zrobimy, to takie podrzucanie stanie się normą. Daleka jestem od jednoznacznego potępiania tych rodzin, im trzeba pomóc - mówi prof. Kolarska-Bobińska.
Proponuje, by obowiązek zorganizowania opieki wzięły na siebie gminy. W tym celu można by wykorzystać wolontariat czy zorganizowaną pomoc sąsiedzką. - Ważne, żeby starszą osobą opiekowano się w domu. Oszczędzi jej to wielkiego stresu związanego z pobytem w szpitalu - dodaje.
Pozostaje rodzina
Dlatego jedyną szansą jest opieka innych członków rodziny. Taką domową opiekę swojej 89-letniej babci zapewnia 41-letnia Dorota z Gdyni. - Gdybym nie miała wsparcia siostry, to w ogóle nie mogłabym się ruszyć z domu - przyznaje kobieta w rozmowie z "Dziennikiem".
Opieka nad ludźmi starszymi wymaga ogromnej cierpliwości i osobom zajmującym się dziadkami też należy się wypoczynek. Krajowy konsultant ds. geriatrii dr Tomasz Grodzicki podaje przykład Szwecji, gdzie w specjalnych ośrodkach można zostawić krewnego na kilka dni. To wystarczy, by opiekunowie naładowali baterie.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24