- Dobre rzeczy udało się zrobić dzięki pomocy SLD. Niestety jest ich niewiele - podsumowuje półmetek rządu Donalda Tuska lider Sojuszu Grzegorz Napieralski. Lewica "ma żal" do premiera przede wszystkim o to, że "niósł nadzieję rozmontowania IV RP, ale się zatrzymał i tego demontażu nie ma".
Żal o to samo, czyli brak trudnych, ale koniecznych reform, mają jednak według lidera SLD nie tylko jego partyjni koledzy, ale przede wszystkim Polacy. Grzegorz Napieralski przypominał na popołudniowej konferencji prasowej, że wyborcy dali mandat zaufania temu rządowi, bo Donald Tusk obiecywał im powrót do "cnót, z których zrezygnowało Prawo i Sprawiedliwość".
- Donald Tusk wygrał, bo ludzie upatrywali, że to jego partia odsunie PiS od władzy i zmieni to wszystko, co dzieje się w Polsce. A niestety, nie zmieniła - oceniał szef SLD. Dalej wyliczał czego nie udało się zmienić - sposobu pracy Centralnego Biura Antykorupcyjnego (nazwanego przez Napieralskiego "policją polityczną, poza kontrolą polityczną"), ustawy o IPN. - Znów rozliczamy przeszłość i to czasami bardziej radykalnie niż za czasów Prawa i Sprawiedliwości. Znów atmosfera robi się duszna. (...) Tu Platforma zawiodła - podkreślał przewodniczący.
Przyjdzie moment "sprawdzam"
Dobre rzeczy, do których Grzegorz Napieralski zaliczył między innymi rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości od funkcji Prokuratora Generalnego, udało się zrobić zdaniem SLD właśnie dzięki wsparciu Sojuszu. Było ich za mało, bo według Napieralskiego rząd zamiast trudnych reform, woli płaszczyznę PR-u. - Ta płaszczyzna propagandy, haseł, zawołań premierowi świetnie wychodzi - zaznaczał. - Ale w pewnym momencie przychodzi "sprawdzam" - dodawał.
Moment ten przyjdzie według Lewicy niedługo. - Myślę, że za dwa-trzy miesiące rozpocznie się rzeczowa analiza. (...) Ludzie zauważą, że syn skończył dobrą szkołę i nie ma pracy - oceniał podczas konferencji Napieralski.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24