Obecna władza w Polsce prawie już wyniszczyła świadomość chrześcijańską, bo wartości chrześcijańskie stały się tylko sloganami – ocenił w "Kropce nad i" ksiądz Alfred Wierzbicki, teolog i etyk, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Państwowa Komisja do spraw wyjaśniania przypadków pedofilii zakończyła postępowanie w sprawie księdza Andrzeja Dymera. "Śmierć osoby wskazanej jako sprawca kończy postępowanie wyjaśniające" – napisano w komunikacie. Kapłan zmarł we wtorek. Był oskarżany o wykorzystywanie seksualne nieletnich. Szczecińscy biskupi mieli wiedzieć o jego czynach już w połowie lat 90. ubiegłego wieku.
Ksiądz Alfred Wierzbicki, teolog i etyk, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, ocenił w czwartek w "Kropce nad i", że Państwowa Komisja do spraw wyjaśniania przypadków pedofilii "jest niemrawa", a jej powołanie "ciągnęło się z dużą opieszałością".
"Do tej pory żadnego biskupa bezpośrednio do komisji ani do prokuratury nie wezwano"
- Kiedy Jarosław Kaczyński zapewniał, że nie pozwoli zrobić krzywdy Kościołowi dwa czy trzy lata temu, to wielu to odczytało jako parasol ochronny nad biskupami, którzy tuszowali przypadki pedofilii. Nie wiem, czy tak jest, ale można się obawiać, że wcale nie ma woli politycznej, żeby ta komisja działała, ani też do tej pory żadnego biskupa bezpośrednio do komisji ani do prokuratury nie wezwano – powiedział ks. Alfred Wierzbicki.
Jego zdaniem państwo w tej sprawie jest "bezczynne". Pytany, co jego zdaniem myśleli politycy, którzy słuchali relacji ofiar księdza Dymera w reportażu TVN24, ks. Wierzbicki odpowiedział, że nie wie, "co sobie myślą", ale "od polityków sprawujących władzę nie spodziewam się wysokiego stopnia refleksji".
"Politycy, księża, biskupi ubijają wspólne interesy pod płaszczykiem sprawy bożej"
- Obecna władza w Polsce prawie już wyniszczyła świadomość chrześcijańską, bo wartości chrześcijańskie stały się tylko sloganami – ocenił gość "Kropki nad i". - To, co było przypadkiem księdza Dymera czy wielu podobnych księży, którzy popierają władzę autorytarną, czerpią z tego wielkie korzyści, to jest właśnie to upodlenie Kościoła przez obecną władzę – przekonywał.
Duchowny podkreślił, że w Polsce musi nastąpić "mentalnościowy rozdział Kościoła i władzy, po to, żeby religii nie działa się krzywda taka, jaką może wyrządzić to, że politycy, księża, biskupi ubijają wspólne interesy pod płaszczykiem sprawy bożej".
"Wychodzimy na popleczników autorytarnej władzy"
Gość TVN24 zauważył, że "z ogłoszonych niedawno statystyk w diecezji kieleckiej wynika, że jedna trzecia młodzieży w tym roku nie zgłosiła się na katechezę".
- To powinno nam dawać do myślenia, że to się dzieje właśnie w czasach PiS-u. Wcześniej młodzież już rezygnowała z katechezy i oczywiście możemy szukać różnych wytłumaczeń, i na pewno jest szereg powodów, ale to zbratanie się duchownych - bo nawet nie chcę powiedzieć Kościoła, Kościół na tym cierpi - z politykami Kościołowi nie pomaga. Utrudnia nam pełnić naszą misję, jesteśmy niewiarygodni – tłumaczył ksiądz profesor.
- Po drugie, wychodzimy na popleczników autorytarnej władzy – dodał.
- Ten brud musimy z siebie zrzucić. Wiele zależy od biskupów, wiele zależy od nuncjusza, który nie wiem, czemu się w Polsce przygląda. Przecież to są rzeczy tak alarmujące, że połowa naszych biskupów już dawno powinna być odwołana – ocenił ksiądz Wierzbicki. – Trzeba jakichś radykalnych cięć, zwłaszcza po takim wydarzeniu jak to, co się działo przez tyle lat w Szczecinie, w Gdańsku i w innych diecezjach – podkreślił.
Ksiądz Wierzbicki: biskup Dzięga powinien oddać się do dyspozycji papieża
Ksiądz Wierzbicki powiedział, że ksiądz Dymer "jest już na sądzie Bożym, więc my nie możemy pretendować do osądzania go zgodnie z tradycją", ale dodał, że "są ci, którzy doprowadzili do skandalu zaniedbania i to są kolejni biskupi szczecińscy".
- Zadośćuczynienie potrzebne jest ofiarom i to licznym – podkreślił.
Duchowny powiedział, że metropolita szczecińsko-kamieński arcybiskup Andrzej Dzięga "powinien oddać się do dyspozycji Ojca Świętego". - To może byłby jakiś znak, gest szczerego zrozumienia powagi sytuacji – ocenił.
- To naprawdę uderza w nas, w Kościół. Dlaczego ja mam świecić oczami przed tą czy inną kamerą i podobni do mnie duchowni? To sytuacja, która domaga się jakiegoś większego gestu. Zresztą ze strony arcybiskupa Dzięgi nawet słowo "przepraszam" nigdy nie padło – zauważył.
- W tej sytuacji nie wyobrażam sobie innego w duchu bożym postępowania arcybiskupa niż to, że oddaje się do dyspozycji Ojca Świętego, ponieważ to zaniedbanie jest skandaliczne – dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24