Wyniki sondażu Millward Brown dla "Faktów" TVN zaskoczyły Leszka Millera. Magdalena Ogórek zanotowała spadek o 4 punkty procentowe i otrzymała 4 proc. poparcia respondentów. - To jest prawdopodobnie sygnał, żeby dokonać modyfikacji toczącej się kampanii. To sygnał dla samej kandydatki przede wszystkim, bo przecież ostateczne decyzje zawsze podejmuje kandydat - stwierdził w „Faktach po Faktach”.
Leszek Miller przyznał, że jest zaskoczony niskim wynikiem sondażowym Magdaleny Ogórek, nie chciał jednak komentować, jak widzi dalszą kampanię kandydatki SLD. - Ja i tak jestem ciągle podejrzewany, że steruję panią Ogórek - stwierdził. - Ucieknę (od tej odpowiedzi - red.), bo nie chcę stwarzać wrażenia, że pani Ogórek jest w jakimś stopniu niesamodzielna - dodał Miller.
300 tys. podpisów
- My jako SLD złożymy ok. 300 tys. podpisów i zameldujemy naszej kandydatce, że ma całkowitą możliwość startu - powiedział w „Faktach po Faktach”. Na zarzuty, że próbuje się odciąć od kandydatury Magdaleny Ogórek, odpowiedział, że żaden kandydat nie chce być łączony z innymi politykami.
- Komorowski mówi, że jest kandydatem obywatelskim, a nie PO. Andrzej Duda występuje samodzielnie i nie potrzebuje, żeby liderzy mu ten obraz zakłócali - podsumował.
Ogórek mówi codziennie
Leszek Miller zapytany „kiedy Magdalena Ogórek zacznie mówić” odpowiedział, że przecież ona „mówi codziennie”. - Dzisiaj we Włocławku, wczoraj w Warszawie, przedwczoraj w Kielcach. Jedzie na cały dzień, przebywa setki kilometrów, spotyka się z setkami mediów. Udziela wywiadów lokalnym mediom - mówił Miller. Dodał również, że kampania jest przemyślana i wywiady w ogólnopolskich mediach zapewne też się w niej znajdą. - Pierwszy etap to było zdobycie rozpoznawalności, drugi etap - wyjście do wyborców, trzeci etap to pewnie będzie wyjście do mediów - dodał przewodniczący SLD.
Kandydatka "nie może się przebić"
Według Leszka Millera kandydatka SLD przedstawiła swoje poglądy wcześniej, na konwencji, a teraz jest pomijana w mediach. - Dla głównych mediów jest dwóch kandydatów, to jest pan prezydent Komorowski i pan Duda, pozostali już się nie liczą. Taka jest strategiczna linia mediów - pokazać, że są dwie partie polityczne i dwóch kandydatów - powiedział Miller.
- To jest problem dla Magdaleny Ogórek, jak się przebić, chociażby z tych relacji, z tych wizyt w terenie, kiedy mówi bardzo ważne rzeczy, a potem nikt tego nie może obejrzeć - mówił gość „Faktów po Faktach”. Leszek Miller podkreślił, że Magdalena Ogórek nie jest członkinią SLD i „nie może mówić językiem programu SLD”. Stwierdził też, że taki był właśnie cel, żeby wyszła do szerszego grona odbiorców, poza partię. Jak dodał na wyniki jej działań trzeba poczekać do 10 maja, i dopiero wtedy można będzie oceniać, czy Magdalenie Ogórek to się udało.
Afera taśmowa
Przewodniczący SLD, zapytany o aferę taśmową i najnowsze doniesienia „Wprost” stwierdził, że wiedział o sprawie, jednak nie zna treści artykułu. - Byłem w Prokuraturze pół roku temu. Zostałem poinformowany, że ponoć została nagrana taka rozmowa (z Kwaśniewskim) - powiedział Miller. - 10 grudnia ubiegłego roku przedstawiliśmy wspólną wersję wszystkiego co wiedzieliśmy o więzieniach CIA - dodał. Miller powiedział też, że nie ma potwierdzenia, że taśmy istnieją. - To nie są taśmy, jak rozumiem, tylko zeznanie kelnera, z trzeciej ręki. To jak zabawa w głuchy telefon - mówił gość „Faktów po Faktach”.
Zapytany, czy potrzebna jest debata parlamentarna w sprawie taśm stwierdził, że „ta debata już była”. - Sam brałem w niej udział. Tu się okazuje, że to jest spisek kelnerów. Okazuje się że służby nie są w stanie zapanować nad rodzimymi kelnerami. To wszystko jest śmieszne - podsumował.
Autor: geb/ja/kwoj / Źródło: Fakty po Faktach