Śledczy od hazardu nie będą badać inwestycji Ryszarda Sobiesiaka, jednego z bohaterów afery hazardowej, w tym m.in. wyciągu narciarskiego w Zieleńcu. Sprzeciwiły się temu zgodnie PO, PSL i Lewica. - Nie będziemy popierać bzdur - oświadczyli politycy.
Politycy PiS zapowiedzieli w piątek, że złożą projekt uchwały rozszerzającej zakres prac komisji hazardowej o wątek inwestycji biznesmena Ryszarda Sobiesiaka w Zieleńcu i sprawę przetargu na dzierżawę wyciągu narciarskiego nad jeziorem w Czorsztynie.
Argumentują, że szczegółowe zbadanie nowych wątków pozwoli rozstrzygnąć wątpliwości, jakie powstały po zeznaniach byłego szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego i byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Obaj twierdzili, że nie łączyły ich z Ryszardem Sobiesiakiem bliskie kontakty i nie pomagali mu w interesach.
"O zbadanie przyczyn długiej zimy"?
Jednak propozycja PiS nie przekonała innych klubów parlamentarnych. Szef komisji hazardowej Mirosław Sekuła stwierdził, że projekt uchwały PiS jest zły, a próba ścigania prywatnego przedsiębiorcy przez komisję hazardową "grubo wykracza poza konstytucyjny mandat kontrolny Sejmu". - Uważam także, że jest to niezgodne z konstytucją - powiedział.
I dodał: - Niedługo może się okazać, że PiS chciałby rozszerzyć prace komisji o zbadanie przyczyn długiej zimy, nadmiernych opadów śniegu i spadających sopli. To też jest dobry temat, żeby tylko nie skończyć prac komisji i nie dojść do prawdy, tylko w nieskończoność robić spektakl medialny.
Także szef klubu PO Grzegorz Schetyna nie widzi powodu do poszerzenia zakresu prac komisji śledczej o wątek Zieleńca. - PiS chodzi o to, żeby znaleźć coś nowego, żeby dać sobie czas i ciągnąć tę komisję śledczą do czasów kampanii wyborczej. Na to zgody nie będzie - stwierdził.
"To próba ośmieszenia komisji"
Krytyczny wobec propozycji rozszerzenia prac śledczych od hazardu jest także sekretarz klubu Lewicy Wacław Martyniuk. - Jeśli chcemy już totalnie skompromitować instytucje komisji śledczej i stwierdzić, że ma ona służyć sprawdzaniu tego, czy wyrąb pół hektara lasu nastąpił zgodnie z prawem, czy nie - to absolutnie trzeba w tym kierunku iść - stwierdził Martyniuk.
Jego zdaniem komisje śledcze powinny się zajmować sprawami najważniejszymi z punktu widzenia funkcjonowania państwa. "Jeśli dla PiS taką sprawą jest wyrąb kawałka lasu, to życzę im wszystkiego najlepszego. Lewica popiera mądre rzeczy. Bzdur nie - oświadczył poseł Lewicy.
Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski uważa, że komisja powinna skoncentrować się na zakończeniu badania wątków przecieku dotyczącego akcji CBA i wpływania na proces legislacyjny zmian w tzw. ustawie hazardowej.
Jak podkreślił w sprawie Zieleńca są materiały CBA, dochodzenie prowadzi prokuratura, a komisja mogłaby tylko zaszkodzić temu śledztwu. - Jak się to da komisji, to będzie jakby ktoś przez tubę krzyczał, a przecież to są poufne rzeczy - powiedział Żelichowski.
Z kolei poseł PSL z hazardowej komisji śledczej Franciszek Stefaniuk uważa, że jeśli posłowie mieliby badać wątek Zieleńca, to lepiej, by zrobiła to nowa komisja śledcza, a nie hazardowa. Jak podkreślił, sprawy, którą zajmuje się komisja hazardowa nie należy łączyć z wątkiem inwestycji w Zieleńcu, gdyż "wyrąb lasu ma się nijak do procesu legislacyjnego nowelizacji ustawy hazardowej".
Jak politycy PO pomagali Sobiesiakowi w biznesie
"Rzeczpospolita" napisała (powołując się na materiały CBA) we wrześniu 2008 roku Sobiesiak skarżył się Drzewieckiemu, że nie zrobi wyciągu w Zieleńcu przed zimą, wtedy ówczesny minister sportu obiecał pomoc.
Biznesmen rozmawiał też o tej sprawie z Rosołem. "Rz", powołując się na analizę CBA, opublikowała też stenogram rozmowy Rosoła z Sobiesiakiem (listopad 2008), podczas której współpracownik Drzewieckiego mówił: "My załatwiliśmy ci wycinkę, ale śniegu ci nie załatwimy".
Jak wynika z zeznań byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, Rosół miał załatwić w Ministerstwie Środowiska zezwolenie na trwałe wylesienie gruntów, na których firma Sobiesiaka budowała wyciąg narciarski.
Rosół zeznał z kolei, że Sobiesiak mówił, iż z winy urzędników wybudowany przez niego wyciąg narciarski nie może zostać otwarty przed sezonem. Stwierdził, że potraktował to jak interwencję "każdego innego petenta, który nie może uzyskać informacji od urzędu centralnego".
Zapewniał, że tylko zorientował się w sprawie, a kiedy okazało się, że pozwolenie na wycięcie lasu czeka do odbioru w Ministerstwie Środowiska, przefaksował je na prośbę Sobiesiaka.
Wyciąg w Zieleńcu zaczął działać w grudniu 2008 r., choć zgodnie z prawem firma Sobiesiaka mogła się ubiegać o pozwolenie na budowę dopiero w marcu 2009 r.
Źródło: PAP