Mirosław Drzewiecki i Zbigniew Chlebowski pomagali biznesmenowi od hazardu Ryszardowi Sobiesiakowi w jego interesach. I znali go dużo lepiej niż to zeznali przed komisją śledczą - tak wynika z materiałów CBA, które publikuje "Rzeczpospolita".
Materiały CBA, na które powołuje się "Rz", trafiły do wrocławskiej prokuratury prowadzącej śledztwo ws. wyciągu narciarskiego Sobiesiaka w Zieleńcu. Są w nich m.in. nowe, nieznane stenogramy podsłuchów z akcji biura o kryptonimie "Yeti" (to przy tej operacji funkcjonariusze wpadli na trop afery hazardowej). Wynika z nich, że były minister sportu i były szef klubu PO służyli biznesmenowi pomocą.
Dokumenty te - jak podkreśla "Rz" - przeczą zeznaniom obu polityków, którzy przed komisją hazardową twierdzili, że nie pomagali Sobiesiakowi w interesach.
Drzewiecki na telefon
Były minister sportu podkreślając, że jego znajomość z biznesmenem od hazardu sprowadzała się jedynie do spotkań na turniejach golfowych i innych imprezach sportowych, zeznał: - Nie rozmawialiśmy na temat jego interesów, także tych związanych z hazardem. Nie pomagałem mu w sprawach związanych z jego działalnością gospodarczą.
Tymczasem z dokumentów z akcji "Yeti" wynika, że były minister sportu był zorientowany w biznesowych problemach Sobiesiaka, któremu bardzo zależało na szybkim uruchomieniu wyciągu narciarskiego w Zieleńcu.
Jednak bez interwencji wysoko postawionych polityków biznesmen nie otrzymałby tak szybko potrzebnej zgody resortu środowiska na wylesienie terenu.
Drzewiecki przekazał sprawę Sobiesiaka szefowi swojego gabinetu Marcinowi Rosołowi. Ten - jak wynika z dokumentów CBA - interweniował w sprawie decyzji potrzebnej firmie biznesmena w Ministerstwie Środowiska.
Z zapisów CBA wiadomo, że Rosół rozmawiał z Sobiesiakiem przynajmniej sześć razy. A w styczniu 2009 r. wypoczywał w ośrodku biznesmena w Zieleńcu (wyciąg był już wtedy gotowy). Za wypoczynek, jak twierdzi, zapłacił z własnej kieszeni.
Drzewiecki mówił przed komisją hazardową, że ostatni raz z Sobiesiakiem spotkał się 22 września 2009 r. w hotelu Radisson. Biznesmen zaś zeznał, że widział Drzewieckiego w październiku na Florydzie.
W związku z opublikowanymi w dniu 16 lutego 2010 r. w gazecie "Rzeczpospolita" artykułem Piotra Gursztyna zatytułowanym "Zeznania kontra podsłuchy" oraz artykułem Jarosława Kałuckiego pt. "Wszyscy budowali nowy wyciąg Sobiesiaka" informuję, iż (...) Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu w toku powyższego postępowania nie posiadała i nadal nie posiada żadnych materiałów zawierających informacje niejawne, w tym także nie dysponuje i nigdy nie dysponowała żadnymi stenogramami bądź analizami takich materiałów, o których mowa w wyżej wymienionych artykułach. oświadczenie Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu
Chlebowski w lesie
Były szef klubu PO, podobnie jak były minister sportu, twierdził, że nie utrzymywał zażyłych kontaktów towarzyskich z Sobiesiakiem. Nie ukrywał za to, że spotkania i rozmowy były częste.
Jeśli do kalendarium jego kontaktów z Sobiesiakiem ws. ustawy hazardowej doda się także te dotyczące inwestycji w Zieleńcu, to widać, że obaj panowie rozmawiali ze sobą prawie w każdym tygodniu.
Gdy Sobiesiak rozpoczął prace i wyciął pół hektara lasu bez pozwoleń, to właśnie Chlebowski - jak pisze "Rz" - przekonał leśników, by potraktowali go łagodnie. Pośrednio wynika to z cytowanego przez gazetę fragmentu stenogramu.
A Schetyna?
"Rz" zwraca uwagę, że materiały CBA mogą wskazywać, iż w sprawie inwestycji w Zieleńcu biznesmen usiłował skontaktować się także z byłym wicepremierem Grzegorzem Schetyną. Obaj spotkali się 29 września 2008 r. na wrocławskim lotnisku.
Schetyna zeznał przed komisją hazardową, że omawiali sprawy klubu Śląsk Wrocław. Dowodem na to miało być to, iż Sobiesiak zadzwonił potem do Henryka Kalinowskiego, kierownika wrocławskiego Urzędu Stanu Cywilnego i jednocześnie działacza klubu.
Ale według CBA, wszystkie liczne rozmowy Sobiesiaka z Kalinowskim dotyczyły wyciągu narciarskiego w Zieleńcu. A dalsze ruchy biznesmena wskazują, że były wicepremier go spławił i Sobiesiak musiał szukać innych dojść. Dlaczego Schetyna nie pochwalił się tym przed komisją śledczą?
Prokuratura: nie mamy materiałów niejawnych ws. wyciągu w Zieleńcu
Po publikacji "Rzeczpospolitej", Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu wydała oświadczenie w którym pisze, że nie posiada żadnych materiałów zawierających informacje niejawne oraz nie dysponuje stenogramami podsłuchów bądź ich analizami w związku ze śledztwem dotyczącym budowy wyciągu narciarskiego w Zieleńcu.
22 września 2008 r. - rozmowa Ryszarda Sobiesiaka z Mirosławem Drzewieckim
M.D.: Tak?
R.S.: Dzień dobry, dalej zajęci? Sobiesiak się kłania.
M.D.: Cześć Rysiu.
R.S.: A cześć, panie ministrze. No to kurdemol ja już myślałem, że ty już kurna nie chcesz… to nie chcesz mi tu pomóc… nie zrobię tego wyciągu na zimę, no…
M.D.: Proszę?
R.S.: No nie zrobię tego wyciągu na zimę jak k...!
M.D.: Słuchaj, już będę dzwonił, zaraz się dowiem, bo teraz przejeżdżam z jednego miejsca do drugiego.
R.S.: Bo ja chciałem tam już, wiesz…
M.D.: Zaraz zadzwonię i oddzwonię do ciebie.
R.S.: Proszę cię bardzo, bo ja już tu chciałem panu Reinertowi dać, żeby dzwonił, żeby dzwonił do ciebie, bo ty ode mnie nie odbierasz. Nic nie potrzebujesz od pana Alojzego?
M.D.: Na razie nie, ale będę potrzebował okna jeszcze.
R.S.: Będziesz potrzebował jeszcze okna jeszcze…
M.D.: Duże takie jedno przesuwane, pięć metrów ponad.
R.S.: Pięć metrów ponad będziesz potrzebował. Dobra, powiem mu. A powiedz mi, czy był z tobą jakiś gościu na olimpiadzie – pan Magiera?
M.D.: Był.
R.S.: Leśniczy taki, co z urz… myśliwy, gdzieś tam razem polowali z panem…
M.D.: Tak, tak.
R.S.: To dobra, to nie przeszkadzam, Mirek weź proszę cię dopilnuj to.
M.D.: Dobrze, dobrze.
R.S.: Faksem potrzebuję to chociaż, no.
M.D.: Dobra, dobra.
R.S.: Dziękuję ci serdecznie, no ciao.
17 listopada 2008 r. - rozmowa Ryszarda Sobiesiaka ze Zbigniewem Chlebowskim
R.S.: Powiedz mi tylko jeszcze jedno. Ty masz gdzieś tam w tych…, w tych… Lasy to nie są wasze rejony? Szefostwo lasów?
Z.Ch.: Bardzo dobrze znam te Generalne Lasy. Przecież to wtedy, co tam chciałeś… Chłopaki ci obiecują, a ja później muszę szybko załatwiać…
R.S..: Ha ha ha! (...) Rozumiem, że ty jak tu byś był i mógłbyś (niezrozumiale) pogadać dwa słowa z tym naszym we Wrocławiu, to nie byłoby problemu?
Z.Ch..: Nie, żadnego
24 listopada - rozmowa Ryszarda Sobiesiaka ze Zbigniewem Chlebowskim
Z.Ch.: Halo?
R.S.: Tak?
Z.Ch.: Cześć Rysiu, Zbyszek się kłania.
R.S.: Cześć Zbyszku.
Z.Ch.: No byłeś tam we Wrocławiu wiem, jutro masz być… Macie spisać wszystko, czyli pod kontrolą wszystko?
R.S.: Tak, tak dziękuję, wszystko, no, byłem zaraz… Wszystko jest OK.
Z.Ch.: Melduje mi tu dyrektor na bieżąco wiesz…(…)
R.S.: No tutaj musimy ponieść jakąś karę, ale wszystko jest OK, no…
Z.Ch.: A ty, nie masz pojęcia, że gdyby nie ten, to w ogóle by nie chciał gadać z wami.
R.S.: No nie gadaj mi. Dziękuję ci serdecznie!
Z.Ch.: Pogadamy jak się spotkamy.
R.S.: Cześć, dziękuję, pozdrawiam. Ciao, pa!
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24