Proces Sebastiana K. oskarżonego o nieumyślne spowodowanie wypadku z udziałem byłej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu będzie toczył się przed tamtejszym Sądem Rejonowym. Takie postanowienie wydał Sąd Apelacyjny w Krakowie, do którego o przeniesienie sprawy zwrócił się Sąd Rejonowy w Oświęcimiu. Wniosek ten uzasadniał szczególną "zawiłością i wagą sprawy".
Przeciwko przekazaniu sprawy do Krakowa występowała prokuratura.
"Odejście od tej reguły musi być traktowane wyjątkowo"
Sąd Apelacyjny nie uwzględnił wniosku. Uznał, że nie ma podstaw do przekazania sprawy Sądowi Okręgowemu w Krakowie, ponieważ sprawa ani nie jest zawiła, ani nie posiada szczególnej wagi, ponieważ dotyczy nieumyślnego wypadku drogowego, a oskarżonym jest kierujący Sebastian K.
"Zasadą winno być osądzenie sprawy w sądzie właściwym miejscowo, a odejście od tej reguły musi być traktowane wyjątkowo" - podkreślił sąd w uzasadnieniu postanowienia. Jak stwierdził, nadużywanie tej gwarancyjnej zasady mogłoby prowadzić do osłabienia zaufania do sądu oraz jego zdolności fachowego i rzetelnego przeprowadzenia procesu.
Jak podkreślił Sąd Apelacyjny, w świetle przepisów, na które powołał się Sąd Rejonowy w Oświęcimiu, przekazanie sprawy do sądu wyższej instancji mogłoby nastąpić tylko w przypadku stwierdzenia jej szczególnej wagi lub zawiłości. "Szczególną wagę należy łączyć bądź z osobą oskarżonego, bądź też z rodzajem zarzucanego mu przestępstwa, pojęcie zawiłości dotyczy natomiast sytuacji ponadprzeciętnej, rzadkiej i wyjątkowej, wymagającej skomplikowanych ustaleń prawnych" - wskazał sąd.
"Wbrew twierdzeniom Sądu Rejonowego w Oświęcimiu przedmiotowa sprawa nie wyróżnia się tymi cechami. Nie jest ona ani szczególnej wagi, ani też zawiła, nie wymaga czynienia skomplikowanych ustaleń faktycznych czy dokonywania trudnych i złożonych ocen prawnych" - podkreślił w uzasadnieniu postanowienia sędzia Marek Długosz.
"Nie zyskują aprobaty Sądu Apelacyjnego twierdzenia zawarte we wniosku, że o szczególnej wadze sprawy przesądza fakt, że jedną z osób pokrzywdzonych była ówczesna premier Beata Szydło, a drugi z pokrzywdzonych oraz część świadków to funkcjonariusze BOR" - stwierdził sąd w uzasadnieniu.
Jak podkreślił, była premier, a obecna wicepremier Beata Szydło nie jest osobą oskarżoną, a jedynie pokrzywdzoną zarzuconym Sebastianowi K. przestępstwem, natomiast przedmiotem karno-prawnego wartościowania nie jest zachowanie osoby piastującej ważny urząd państwowy, a działanie osoby trzeciej.
Wskazał również, że oskarżonemu zarzucono nieumyślne spowodowanie wypadku. "W realiach tej sprawy nie mamy zatem do czynienia z celowym działaniem sprawcy, skierowanym przeciwko pokrzywdzonej w związku z pełnioną przez nią funkcją premiera polskiego rządu. Ponadto dla oceny odpowiedzialności oskarżonego zajmowane przez pokrzywdzoną stanowisko tak w dniu wypadku, jak i obecnie, nie ma żadnego znaczenia" - stwierdził sąd.
"Nieuzasadnione przepisami, sprzeczne z konstytucją"
Jak wskazał sąd, uwzględnienie wniosku tylko na tej podstawie, że pokrzywdzoną jest osoba pełniąca w dniu zdarzenia funkcję Prezesa Rady Ministrów, byłoby nie tylko nieuzasadnione przepisami, ale również sprzeczne z konstytucją, ponieważ godziłoby w zasadę równości wszystkich wobec prawa, wyrażającą się w równym traktowaniu każdego przez władzę publiczną oraz sprawujące wymiar sprawiedliwości sądy.
"Wbrew przekonaniu Sądu Rejonowego, o szczególnej wadze sprawy nie mogły także przesądzać okoliczności dotyczące przebiegu śledztwa. Sąd Apelacyjny miał na uwadze, że przebieg postępowania przygotowawczego znacząco odbiegał od postępowań prowadzonych w podobnych sprawach. W tym względzie zwraca uwagę czas trwania śledztwa - ponad rok, powołanie zespołu trzech prokuratorów celem jego prowadzenia, zakres wykonywanych czynności, w tym sporządzenie licznych opinii biegłych, obszerność akt postępowania, w tym także opatrzonych klauzulą poufne" - stwierdził sędzia Długosz.
Szydło "wpłynęła na obraz postępowania przygotowawczego"
Przyznał jednak, że "ma rację Sąd Rejonowy podkreślając, że to właśnie osoba ówczesnej Prezes Rady Ministrów, mającej w postępowaniu status pokrzywdzonego, w dużym stopniu wpłynęła na przywołany obraz postępowania przygotowawczego". "Sąd Apelacyjny nie aprobuje jednak stanowiska, że przesądza to o szczególnej wadze sprawy" - stwierdził.
Zdaniem sądu te okoliczności mają znaczenie drugorzędne. Podobnie ocenił twierdzenia Sądu Rejonowego, że o szczególnym charakterze sprawy przesądza materiał dowodowy, w tym zeznania Beaty Szydło i funkcjonariuszy BOR w zakresie procedur ochrony najwyższych osób w państwie.
"Powołując powyższe wnioski Sąd Rejonowy traci z pola widzenia, że przedstawiony oskarżonemu zarzut dotyczy wypadku drogowego, a przedmiotem oceny sądu będzie przede wszystkim kwestia naruszenia przez oskarżonego zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym" - podkreślił sąd.
Medialny rozgłos sprawy
"Z uwagi na medialny rozgłos sprawy, za informacje powszechnie znane można uznać kontrowersje dotyczące prawidłowości poruszania się przez pojazdy rządowe w ramach tworzonej przez nie kolumny" - powiedział również sąd w uzasadnieniu postanowienia i wskazał, że nawet gdyby w trakcie procesu sąd zapoznawał się z aspektami procedury ochrony osób zajmujących najwyższe stanowiska w państwie, to będzie to miało miejsce jedynie w aspekcie zachowania przez uczestników wypadku zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Zdaniem Sądu Apelacyjnego "nie zasługują także na podzielenie zapatrywania Sądu Rejonowego o tym, że o szczególnej wadze sprawy przesadza jej medialny charakter".
"Samo zainteresowanie mediów i szerokie komentowanie sprawy w środkach masowego przekazu nie czyni sprawy zawiłą i nie nadaje jej szczególnego wagi. Medialny charakter tej sprawy ma związek z osobą pokrzywdzonej i uczestnictwem w wypadku kolumny rządowej. Natomiast w żaden sposób nie wpływa to na jej zawiłość ani wagę pod względem przedmiotowym" - podkreślił Sąd Apelacyjny.
Jak dodał, przekazania sprawy nie uzasadniały także obszerność oraz charakter zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, w tym liczba przesłuchanych świadków, wielość skomplikowanych opinii, w tym rzadkich specjalności (zagadnienia techniczne, informatyczne, analiza czasowo-przestrzenna) i opinie dwóch biegłych z RFN.
Sąd podkreślił, że obszerność dowodowa sprawy jest kategorią odrębną od jej zawiłości. "Może to powodować trudności organizacyjne przy rozpoznaniu sprawy, nie jest to jednak powód do przekazywania sprawy do sądu wyższego szczebla" - podkreślił. Zwrócił także uwagę, że wielość i obszerność dowodów nie przekłada się na ich treść i formułowane w nich wnioski.
Wypadek byłej premier
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny) wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.
14 lutego ubiegłego roku prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy.
W sprawie wypadku Prokuratura Okręgowa w Krakowie w połowie marca skierowała do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania przeciw Sebastianowi K., podejrzanemu o nieumyślne spowodowanie wypadku. Na umorzenie nie zgodził się Sebastian K. i jego obrońca.
W przypadku braku zgody podejrzanego na warunkowe umorzenie postępowania sąd skieruje sprawę na rozprawę główną, a prokurator uzupełnia wniosek o umorzenie o elementy niezbędne dla aktu oskarżenia (między innymi listę świadków, wykaz dowodów do przeprowadzenia).
Przed skierowaniem sprawy na wokandę Sąd Rejonowy w Oświęcimiu wystąpił o przekazanie jej do Sądu Okręgowego w Krakowie.
W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż siedem dni, odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier. Beata Szydło do 17 lutego ubiegłego roku przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. U drugiego funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia.
Dwie wersje przebiegu wypadku
Jak podawała prokuratura, w toku śledztwa przyjęto dwie wersje przebiegu wypadku. Jedna zakłada używanie sygnałów świetlnych i dźwiękowych przez pojazdy poruszające się w kolumnie uprzywilejowanej, a druga - używanie wyłącznie sygnałów świetlnych. "Żadnej z nich nie wyklucza prokuratura, a uprawnionym do oceny tej kwestii jest sąd" - podkreślała prokuratura.
Powoływała się na ustalenia biegłych, którzy stwierdzili, że - niezależnie od używania bądź nie sygnałów dźwiękowych przez pojazdy z kolumny uprzywilejowanej - wyłącznym i bezpośrednim sprawcą zdarzenia był kierowca fiata seicento Sebastian K. Według opinii biegłych nie rozeznał on prawidłowo sytuacji na jezdni.
Po zamknięciu śledztwa prokuratura wyłączyła sprawę ewentualnych wykroczeń funkcjonariuszy BOR podczas wypadku i przekazała policji do prowadzenia. Chodziło o podejrzenie przekroczenia dozwolonej prędkości i przekraczania linii ciągłej na jezdni przez funkcjonariuszy BOR, którzy prowadzili pojazdy wchodzące w skład kolumny uprzywilejowanej. 11 lutego tego roku sprawa ewentualnych wykroczeń uległa przedawnieniu.
Autor: kb//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Oświęcim112