Jan Rokita będzie musiał przeprosić byłego szefa policji Konrada Kornatowskiego za nazwanie go "nikczemnym prokuratorem" - uznał warszawski sąd i potwierdził wyrok sądu pierwszej instancji. Wyrok jest prawomocny, więc były polityk PO nie ma wyboru i musi "odkręcić" swoje słowa.
Dwa lata temu niedoszły premier z Krakowa nazwał ówczesnego szefa policji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego "wyjątkowo nikczemnym prokuratorem, który hańbi polską policję". Powoływał się na raport działającej w latach 1989-91 specjalnej sejmowej komisji, która wskazywała, że Kornatowski mógł być zamieszany w ukrywanie zabójstwa na milicyjnym komisariacie gdańskiego opozycjonisty - Tadeusza Wądołowskiego.
Wądołowskiego zatrzymano za kradzież kury. Zmarł w komisariacie kolejowym w Gdyni. Jako oficjalną przyczynę zgonu podano "ostrą niewydolność lewokomorową". Bliscy mężczyzny twierdzili, że został przez milicję brutalnie pobity, a sprawę zatuszowano.
Rokita ostro o Kornatowskim
Rokita mówił w wywiadach, że Kornatowski "spotkał się z ekspertem od sekcji zwłok i kazał mu sfabrykować dowód, że bicie nie ma związku ze śmiercią". Mówił o szefie policji, że "powinien stanąć przed sądem za pomocnictwo w zabójstwie".
Kornatowski podkreślał, że ze śmiercią Wądołowskiego miał związek jedynie przez udział w oględzinach zwłok i sporządzenie notatki. - Nie prowadziłem śledztwa, nie wykonywałem żadnych czynności procesowych, ani nie podejmowałem żadnych decyzji - zapewniał. Dodał, że zdecydował o sekcji zwłok mężczyzny; biegły zaś stwierdził, iż przyczyną śmierci był zawał serca, co potem potwierdzili kolejni biegli.
Naturalne przyczyny śmierci
Sąd uznał, że nie można Kornatowskiemu stawiać zarzutu tuszowania dowodów zabójstwa, bo nawet po 1989 r. prokuratura nie uznała, by śmierć Wądołowskiego nastąpiła wskutek pobicia go przez milicję. Wskazywano, że przyczyny śmierci były naturalne - niewydolność serca.
Kornatowski ma zarzuty w innej sprawie. Razem z b. szefem MSWiA Januszem Kaczmarkiem i b. prezesem PZU Jaromirem Netzlem oskrażony jest o nakłanianie do fałszywych zeznań i utrudnianie śledztwa o przeciek w sprawie akcji CBA w aferze gruntowej. Grozi za to do 5 lat więzienia.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24