Rosja, mimo najszczerszych chęci, nie mogła ogłosić żadnego zwycięstwa. Wszelkie plany blitzkriegu, czy zdobycia czegokolwiek przed 9 maja, nie powiodły się - mówił w "Faktach po Faktach" Aleksander Kwaśniewski. Były prezydent podsumował obchody Dnia Zwycięstwa w Moskwie i wygłoszone tam przemówienie Władimira Putina. Wojskowa "mobilizacja, która by dotknęła młodzież z Moskwy i Petersburga, to zaproszenie do rewolucji, do potężnego konfliktu społecznego" - zwrócił uwagę.
Gościem wtorkowego wydania "Faktów po Faktach" w TVN24 był Aleksander Kwaśniewski, prezydent RP w latach 1995-2005. Komentował poniedziałkowe przemówienie Władimira Putina, który - wbrew opinii grupy ekspertów i komentatorów - nie ogłosił ani sukcesów w rosyjskiej inwazji na Ukrainę, ani nie wypowiedział jej formalnie wojny. Powtarzał za to propagandowe, niezgodne z faktami wypowiedzi, które wygłaszane były już wcześniej.
- Coś się wczoraj wydarzyło. Rosja, mimo najszczerszych chęci, nie mogła ogłosić żadnego zwycięstwa. Wszelkie plany blitzkriegu, czy zdobycia czegokolwiek przed 9 maja, nie powiodły się. Za to chwała Ukraińcom i tym, którzy pomagają im poprzez wysłanie broni - powiedział.
Wracając do samego przemówienia Putina, Kwaśniewski ocenił, że było "minorowe", "defensywne", a sam przywódca kraju najeźdźcy "źle wyglądał". - Odwołano pokaz lotniczy. To też można interpretować na różne sposoby - dodał.
Według byłego prezydenta poniedziałkowe wydarzenia w Moskwie były "wyrazem niepewności, niejasności co do dalszych kroków".
- Myślę, że dwie rzeczy są istotne. Pierwsza: on powiedział o ochotnikach. Jak Rosjanie mówią o ochotnikach, to niewykluczone, że to jest jakaś forma mobilizacji - mówił dalej, twierdząc przy tym, że Putin "boi się" ogłosić powszechną mobilizację.
Jego zdaniem rosyjski prezydent nie ogłosi powszechnej mobilizacji "z jednego względu". - Na razie na froncie ukraińskim walczy młodzież z Syberii, Buriaci, Jakuci i inni. Mobilizacja, która by dotknęła młodzież z Moskwy i Petersburga, to zaproszenie do rewolucji, do potężnego konfliktu społecznego. Bo młodzież, która nie zdążyła wyjechać za granicę, nie ma najmniejszej ochoty ginąć na przedpolach Charkowa czy w Mariupolu - uznał.
Wracając do tematu ochotników, Kwaśniewski ostrzegł, że należy zachować tu czujność. - Bo to może oznaczać zakamuflowaną formę mobilizacji, przynajmniej częściowej mobilizacji - tłumaczył.
Drugą istotną rzeczą, jak opisywał gość TVN24, jest "pomoc czy ochrona dla rodzin ofiar", a więc żołnierzy, którzy zginęli w Ukrainie. - Mówiąc krótko: przyznaje się, że nie jest to (wojna - red.) działanie precyzyjne, tak świetnie zorganizowane, że liczba ofiar jest minimalna. On nie powiedział o liczbie, ale powiedział wprost, że te ofiary są, w związku z tym ten problem będzie narastał - zauważył.
Zaznaczył przy tym, że Władimirowi Putinowi nie można ufać. - Mówi jedno, robi drugie - skwitował.
Źródło: TVN24