Nieznośny upał może ukazać się naszym sprzymierzeńcem, kiedy przegapimy zwłokę w złożniu pisma do sądu. Takie wnioski można wysnuć, czytając sądowe orzeczenia. Na upał narzekają też więźniowie - sąd uwzględnił skargę jednego z nich, uznając warunki, w jakich przebywał, za "nieznośne".
Z tego sposobu skorzystała kobieta, która w jednej ze spraw tłumaczyła, że z powodu upałów błędnie zaadresowała kopertę i dlatego zamiast wysłać skargę do Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego w Łodzi, od razu wysłała ją do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi. Według prawa powinna ona skargę do sądu administracyjnego wnieść za pośrednictwem organu, którego działanie lub bezczynność są skarżone.
W efekcie sąd musiał odesłać skargę do inspektora, a ten przesłał ją z powrotem do sądu. W tym czasie minął jednak termin na jej wniesienie, a łódzki sąd odmówił kobiecie przywrócenia tego terminu. Sąd był jednak nieubłagany i nie przekonały go argumenty o stanie zdrowia kobiety i upałach pogłębiających brak koncentracji. - Jedynie przyczyny o randze klęski żywiołowej mogą być przyczyną uchybienia terminu - zawyrokował łódzki sąd i wytłumaczył, że za siłę wyższą można uznać powódź czy pożar, ale nie upał.
Argumenty o przewlekłej chorobie, nagłym skoku ciśnienia i morderczych upałach trafiły jednak do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który je uwzględnił.
Starszemu panu też się udało
Sąd okazał się też wyrozumiały dla schorowanego, samotnego, 85-letniego kombatanta, który w czasie upałów leżał w domu. Mężczyzna chciał zaskarżyć postanowienie dyrektora izby skarbowej dotyczące egzekucji zaległości podatkowych, jednak choroba i wysokie temperatury za oknem sprawiły, że zrobił to za późno.
Starszemu panu nie chciał pomóc warszawski sąd, który stwierdził, że skoro w tym czasie pomagali mu sąsiedzi, to równie dobrze mogli oni za niego wysłać także skargę do sądu. Z pomocą przyszedł ponownie Naczelny Sąd Administracyjny i wziął pod uwagę wysokie temperatury oraz fakt, że w środkach masowego przekazu namawiano starsze osoby do pozostania w domu. Mężczyzna po prostu dostosował się do tych zaleceń.
Wieszał przy palniku skarpety
Sąd Rejonowy Wrocław Śródmieście prowadził także sprawę, w której była żona narzekała na zachowanie byłego męża, z którym nadal dzieliła mieszkanie.
- W letnie upały włącza cztery palniki gazu i wiesza przy tym skarpetki i spodnie - twierdziła. Ostatecznie ten i wiele innych argumentów przekonały sąd, by przyznać jej wyłączne prawo najmu mieszkania komunalnego, a uciążliwemu mężowi kazać je opuścić.
Nie wszystkim się udaje
Nie każdy może jednak liczyć na przychylność sądu przy okazji skarżenia się na wysokie temperatury. - W czasie upałów każdy obywatel musi znosić niedogodności związane z upałem - stwierdził Sąd Okręgowy w Katowicach, który oddalił powództwo więźnia skarżącego się na przeludnienie w celi i temperatury dochodzące do 37 st. C.
Na jego nieszczęście sąd uznał, że takie warunki panują także w szpitalach, domach pomocy społecznej, internatach i akademikach. - Klimatyzacja w tej strefie jest rzadkością - stwierdzili sędziowie.
Łaskawszy okazał się dopiero Sąd Apelacyjny w Katowicach, który orzekł, że faktycznie "nieznośne i niehumanitarne" warunki w więziennej celi naruszały godność więźnia, ale nie na tyle, by zasądzić na jego rzecz żądane 15 tys. zł. Więzień musiał zadowolić się 1/5 tej kwoty. - Nie można abstrahować od realiów życia w naszym kraju, w którym zjawisko zagęszczenia osób w jednym mieszkaniu, czy konieczność znoszenia wysokich temperatur w miesiącach letnich jest nadal powszechne - wyjaśnił katowicki sąd.
Walczył o 450 tys. zł
Więźniowie, jak się okazuje, częściej narzekają na swoje miejsce pobytu. Jeden z nich skarżył się m.in. na strażników, którzy - jak twierdził - nie pozwalali mu w czasie upałów korzystać z wiatraka. Łódzkie sądy obu instancji nie były mu jednak przychylne i ustaliły, że w każdej celi było okno, które w miarę potrzeby można było otworzyć. Same budynki miały sprawną wentylację grawitacyjną.
Podobnie jak w poprzednim przypadku udało mu się wygrać jedynie 3 tys. zł. Udało mu się to jednak nie z powodu upału, czy braku wiatraka, a z powodu przeludnienia celi. Kwota była jednak znacznie mniejsza od tej, której się domagał - cierpiał on od dzieciństwa na padaczkę i walczył o 250 tys. zł zadośćuczynienia i 200 tys. zł odszkodowania.
Autor: aw/jk / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24