Białorusini przebywający w Polsce rozpoczęli tygodniowy protest w Bobrownikach na Podlasiu, gdzie znajduje się polsko-białoruskie drogowe przejście graniczne. - Chcemy powiedzieć: to nie może być tak, żeby odpowiedź Europy na ogromną skalę prześladowań, z którą mamy do czynienia na Białorusi, była tak słaba, tak miękka – tłumaczył Robert Tyszkiewicz, szef parlamentarnego zespołu do spraw Białorusi.
W ramach akcji pod hasłem "Dla wolnej Białorusi" kilkaset metrów od granicy w Bobrownikach stanęło miasteczko namiotowe, w którym jest kilkadziesiąt osób, widać biało-czerwono-białe flagi, protestujący rozwiesili swoje transparenty. Tygodniowa akcja ma być też wyrazem solidarności z osobami przebywającymi w więzieniach na Białorusi.
- Dziś Białoruś staje się więzieniem Europy, z Białorusi nie można wyjechać. Mamy mnóstwo sygnałów o tym, że ludzie po prostu odbijają się od białoruskiej granicy, nie mogąc jej przekroczyć. Przeciwko temu chcemy zaprotestować – tłumaczył obecny na proteście Robert Tyszkiewicz, poseł Platformy Obywatelskiej i szef parlamentarnego zespołu do spraw Białorusi.
Wyjaśnił, że protestujący chcą też "wezwać Polską i Unię Europejską do stanowczych sankcji wobec reżimu Łukaszenki".
- Chcemy powiedzieć: to nie może być tak, żeby odpowiedź Europy na ogromną skalę prześladowań, z którą mamy do czynienia na Białorusi, była tak słaba, tak miękka. Potrzeba twardych, ekonomicznych sankcji. Tylko to może zatrzymać dyktaturę, przelew krwi, tortury i cierpienia – oświadczył Tyszkiewicz.
Narodowy Zarząd Antykryzysowy (NAU), który jest organizatorem protestu w Bobrownikach, przekazał, że przez pierwsze trzy dni jego uczestnicy mają między innymi prowadzić akcję informacyjną skierowaną do kierowców o sytuacji na Białorusi. Zapowiadają, że jeśli w tym czasie nie zostaną przyjęte na "szeroką skalę" unijne sankcje wobec władz białoruskich, na kilka dni mogą zablokować dojazd do przejścia granicznego Bobrowniki-Bierestowica.
W sobotę do przejścia po polskiej stronie stała kilkukilometrowa kolejka ciężarówek.
"Europę prosimy o szybkie, efektywne sankcje"
- Chcemy, by Aleksandr Łukaszenka otworzył granice, żeby Białorusini mogli wyjeżdżać z kraju i zostały uwolnione osoby prześladowane, a Europę prosimy o szybkie, efektywne sankcje, które wpłyną na reżim – mówiła dziennikarzom koordynatorka NAU Elena Zhivoglod. Pytana o plany blokowania dojazdu do przejścia mówiła, że chodzi o blokadę ruchu towarów i obrotu gospodarczego z Białorusią.
Łatuszka: reżim musi czuć, że on będzie odpowiedzialny
Były białoruski minister i dyplomata, aktualnie członek prezydium opozycyjnej białoruskiej Rady Koordynacyjnej Paweł Łatuszka mówił na briefingu prasowym, że być może incydent z przymusowym lądowaniem w Mińsku samolotu linii Ryanair spowoduje, iż "nareszcie Unia Europejska od deklaracji, słów solidarności, będzie robiła konkretne kroki i podejmowała konkretne decyzje, wpływające na reżim".
- Reżim musi czuć, że on będzie odpowiedzialny, że odpowiedzialność nastąpi za te przestępstwa, które teraz robi w naszym kraju – powiedział dziennikarzom.
Łatuszka przekazał, że diaspora białoruska w Polsce jest wdzięczna polskim władzom za udzielaną im pomoc "w walce o demokrację" na Białorusi. - Przede wszystkim za słowa, za wsparcie na arenie międzynarodowej. Jesteśmy wdzięczni również polskim władzom za to, że pomagają uchodźcom z Białorusi, osobom represjonowanym. Liczymy, że taka pomoc będzie kontynuowana – powiedział.
Źródło: TVN24, PAP