Szef CBA Paweł Wojtunik zostanie przesłuchany przez warszawską prokuraturę ws. domniemanego zamachu na swoje życie, dopiero we wrześniu, po powrocie z urlopu - dowiedział się nieoficjalnie portal tvn24.pl. Pod koniec lipca Wojtunik odkrył, że cztery z pięciu śrub w jednym z kół jego samochodu są niedokręcone. Śledczy sprawdzają, czy jego renault przechodziło naprawy, w trakcie których mogło dojść do poluzowania śrub.
Trzy służby zajmują się wyjaśnianiem, czy mogło dojść do zamachu na życie Pawła Wojtunika, szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Swoje czynności prowadzi Biuro Ochrony Rządu. - Nasza komórka odpowiedzialna za profilaktykę zajmuje się tą sprawą od momentu, gdy szef CBA poinformował naszego oficera - mówi major Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik BOR.
Wyjaśnianiem, czy ktoś celowo odkręcił śruby w kole zajmuje się też samo CBA.
- Traktujemy tę sytuację bardzo poważnie. W ramach wewnętrznych procedur zajmuje się tym departament ochrony CBA - mówi Jacek Dobrzyński, rzecznik Biura.
Zaś Komenda Stołeczna Policji prowadzi "czynności zlecone" przez warszawską Prokuraturę Okręgową.
Przesłuchanie we wrześniu
Według nieoficjalnych informacji tvn24.pl Wojtunik zostanie przesłuchany przez prokuratora dopiero we wrześniu, gdy wróci z urlopu. Prokuratura obecnie nie potwierdza tej informacji. Policjanci sprawdzają m.in. czy samochód Wojtunika przechodził przed 27 lipca naprawy, w trakcie których mogłoby dojść do poluzowania czterech, z pięciu śrub w lewym kole.
Incydent, a nie zamach
Wojtunik poinformował ochraniającego go oficera z CBA o sprawie następnego dnia, w niedzielę 28 lipca. Nasi rozmówcy z Biura twierdzą, że ich szef podszedł do sprawy zdroworozsądkowo. - Nie potraktował tego jako zamach, lecz incydent. Najpierw na własną rękę sprawdził, czy wcześniej było zmieniane koło, czy jego żona była samochodem u mechanika. Okazało się, że nie - mówi jeden ze współpracowników Wojtunika. Szef Biura nie chce się na ten temat wypowiadać.
Esbeckie metody?
Śledczy analizują czy i komu ewentualnie mogłoby zależeć na zamachu na życie Wojtunika. - To może być czyn osoby niezrównoważonej. Lub także taki sygnał ostrzegawczy, pogrożenie paluszkiem, w stylu PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa. Trzeba pamiętać, że CBA naraziło się wielu kręgom biznesowym i politycznym - mówi nieoficjalnie jeden z policjantów. Prokuratorzy sprawdzają również jak szef CBA był chroniony przez BOR. Na razie oskarżyciele prowadzą "czynności sprawdzające". Według naszych informacji wszczęcie śledztwa w tej sprawie jest przesądzone.
Cztery z pięciu
Ustaliliśmy też kolejne szczegóły. W sobotę, 27 lipca szef Biura zabrał swoją córkę i pojechał poza Warszawę odebrać drugą. Jechał wolno ze względu na dziecko. W trakcie drogi usłyszał niepokojące odgłosy z lewej strony auta. Gdy dojechał na miejsce i zabrał drugą córkę chciał skontaktować się z mechanikiem i na lawecie odtransportować wóz do Warszawy. Okazało się to jednak na tyle skomplikowane, że postanowił jadąc 50 km/h wrócić do Warszawy. W sumie przejechał 70 km. Dopiero po powrocie do stolicy ustalił, że cztery z pięciu śrub w jednym z kół są niedokręcone.
Autor: mdo//bgr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24